31 marca 2015

Wywiało mnie na bieżnię mechaniczną

Pogoda dzisiaj jest okrutna. Wieje, leje i jest zimno. Widziałem ludzi na chodnikach próbujących schować się przed zacinającym deszczem pod parasolami. Niestety parasole nie wytrzymywały i po chwili nadawały się tylko do śmietnika. Jadąc autem czułem jak boczny wiatr buja samochodem nawet przy niedużej prędkości. Wszędzie walały się gałęzie a co jakiś czas widać było poprzekręcane lub poprzewracane znaki drogowe, płotki i barierki. Masakra pogodowa po prostu. Wracając z pracy zastanawiałem się jak mam wykonać dzisiejszy trening. IMGW wydał ostrzeżenie 2 stopnia dla kilku województw w tym dla dolnośląskiego, więc rozum mówił, żeby nie zgrywać twardziela i nie biegać po dworze. Tym bardziej, że kilka lat temu w taki wietrzny dzień wybrałem się na "trening" i była to walka z wiatrakami. Dosłownie. Bezsensowna i beznadziejna próba biegania z narażeniem zdrowia. Mając to na uwadze postanowiłem poczekać do wieczora.

25 marca 2015

8. MAZDA Półmaraton Ślężański oczami uczestnika

Półmaraton Ślężański to jedna z moich ulubionych imprez biegowych, w której nieprzerwanie biorę udział od  piątej edycji. Z roku na rok rośnie liczba uczestników, co ma swoje sensowne uzasadnienie. Przede wszystkim jest to pierwszy wiosenny półmaraton na Dolnym Śląsku, którego malownicza trasa wiedzie wokół Ślęży i chociaż jest wymagająca ma w sobie coś magicznego, co przyciąga każdego kto choć raz ją przebiegł. Start z Rynku w Sobótce po wystrzale z zabytkowej armaty, wspaniałe widoki, długie podbiegi, szybkie zbiegi, chłód na Przełęczy Tąpadła, długi prosty odcinek wśród pól uprawnych, pofalowana trasa na obrzeżach Sobótki i wreszcie bardzo szybki finisz, bo końcówka trasy to delikatny zbieg. Wielu biegaczy ma swoją życiówkę w półmaratonie, ale ta z Półmaratonu Ślężańskiego to zupełnie coś innego, po prostu życiówka na tej konkretnej trasie.


19 marca 2015

Pierwszy PÓŁMARATON czyli zbiór praktycznych rad dla debiutantów

Już w najbliższy weekend ponad 8 tyś. biegaczy weźmie udział w dwóch dużych półmaratonach wiosennych otwierających tegoroczny sezon startowy. W sobotę 21 marca o godz. 11:00 z Rynku w Sobótce wystartuje 8. MAZDA Półmaraton Ślężański a w niedzielę 22 marca również o 11:00 z Krakowskich Błoni ruszy XII Krakowski Półmaraton Marzanny

Dla wielu biegaczy będzie to pierwszy start w biegu na długim dystansie i do nich w szczególności skierowany jest ten wpis.

Każdy kto poważnie przygotowywał się do startu w połówce ma za sobą miesiące treningów. Litry potu wylane podczas wybiegań, drugiego zakresu, przebieżek, interwałów i gimnastyki zostaną nagrodzone medalem i życiówką na mecie. To pewne! To jest ten jeden jedyny start, kiedy życiówkę masz w kieszeni bez względu na wynik :) Jednak zanim do tej mety dotrzesz warto zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii, które zagwarantują, że przeżycia z pierwszego półmaratonu będą wspaniałe i niezapomniane. 

16 marca 2015

Relacja z 2. Dziesiątki WROACTIV

Druga edycja Dziesiątki WROACTIV przeszła do historii. W tym roku organizatorzy spisali się na medal. Informacje organizacyjne przekazywane były na czas a biuro zawodów, parkingi, szatnie i depozyty były odpowiednio oznaczone. W biegu wzięło udział ok. 1800 osób. Pogoda była lepsza niż roku temu. Chwilami było słonecznie ale mimo to dość chłodno ok. 7stC i wiał silny południowo-wschodni wiatr, który narozrabiał w drugiej połowie biegu ale po kolei.

W sobotę wieczorem odebrałem pakiet startowy. Przypisano mi numer 1873 a przez to, że zapisywałem się na ostatnią chwilę we wtorek przed biegiem nie mogłem liczyć na jego spersonalizowanie. Brakowało również informacji o strefie czasowej, z której miałem startować ale to nie stanowiło dla mnie problemu.

Start zaplanowany został na godz. 12:00 więc można było się dobrze wyspać w niedzielę. Lekkie sprawdzone śniadanie przedstartowe składało się z pszennej bułki, odrobiny masła, dwóch plasterków żółtego sera, dwóch łyżeczek dżemu truskawkowego domowej roboty i szklanki herbaty. Czułem się wypoczęty i wyspany, więc odpuściłem poranną kawę. Postanowiłem pobiec jedynie w krótkich spodenkach i koszulce z zeszłorocznego Półmaratonu Ślężańskiego ale ostatecznie założyłem pod nią dodatkowo techniczny bezrękawnik. Do plecaka spakowałem buty, ręcznik, ciepłe ciuchy na przebranie i wodę. Na parkingu pod stadionem zjawiłem się o godz. 11:00. Spokojnym krokiem ruszyłem w kierunku biura zawodów. Miałem sporo czasu, więc na spokojnie zorganizowałem sobie worek do depozytu i przebrałem się w przestronnej szatni piłkarskiej. Po zdaniu worka opróżniłem butelkę z wodą i potruchtałem na zewnątrz, żeby się rozgrzać i porozciągać. Zaraz po wyjściu okazało się, że jednak jest chłodno a wiatr jest zimny. Stwierdziłem, że to tylko chwilowe odczucie i po rozgrzewce będzie mi ciepło. Kilkanaście minut truchtania, przebieżek, wymachów i podskoków sprawiło, że zapomniałem o chłodzie. Ostatnie minuty przed startem spędziłem w biurze zawodów łapiąc oddech po rozgrzewce i wymieniając uwagi o planowanej taktyce biegu ze znajomym triatlonistą, który był już po kilkugodzinnej jeździe na rowerze. Mój plan był prosty - zacząć dość mocno i nie odpuszczać dopóki będzie moc w nogach.

12 marca 2015

2. Dziesiątka WROACTIV czyli pierwszy start w 2015!

Już tylko tydzień został do zaplanowanego startu w 8. Półmaratonie Ślężańskim. Miała to być pierwsza impreza biegowa w tym roku. Układając plan startów na ten rok zupełnie zapomniałem o 2. Dziesiątce WROACTIV czyli oficjalnej wrocławskiej dyszce na atestowanej trasie. Impreza ta wypada dokładnie tydzień przed połówką wokół Ślęży więc idealnie wpisuje się w plan treningowy. Czas uzyskany w tym biegu będzie dobrym punktem odniesienia przy układaniu strategii na półmaraton i sprawdzianem aktualnej formy biegowej.

Pierwsza edycja Dziesiątki WROACTIV odbyła się 15 marca 2014 i niestety okryła się złą sławą. Po biegu wszyscy mówili zgodnie, że skala imprezy przerosła organizatorów. Na starcie staliśmy mocno stłoczeni a spiker przez mikrofon wykrzykiwał, żeby przesunąć się w prawo, bo tłum biegaczy nie mieści się w strefie. Wszyscy głowili się o jakie "w prawo" chodzi. Potem było tylko gorzej. Opóźniony start i dodatkowa pętla wokół stadionu pogrzebały szanse na życiówki zdecydowanej większości biegaczy, którzy na teoretycznie atestowanej trasie przebiegli nie 10 a 11 km. Jakież było moje zdziwienie, kiedy GPS pokazał zupełnie co innego niż oznaczenia na trasie. Po 2 kilometrze wiedziałem, że coś poszło nie tak. W trakcie biegu mocno wiało i lało ale to akurat nie była wina orgów. Meta była kolejnym bardzo słabym punktem imprezy. Porywisty wiatr nie pozwolił na rozstawienie balonów czy dmuchanej bramy z napisem META, więc kończący bieg nie mieli punktu odniesienia i wiele osób finiszowało zbyt wcześnie lub za późno. Kiedy wpadłem na metę po 46 minutach panował tam taki tłok, że musiałem się dosłownie przepychać przez linię, żeby czujnik to zanotował. Pomieszczenia udostępnione po biegu były za to ciepłe i przyjemne, łazienki przestronne i czyste. W nieco nerwowej atmosferze zjadłem posiłek regeneracyjny w postaci słodkiej bułki słuchając wielu zapewnień, że na kolejnej edycji tej imprezy wielu biegaczy z pewnością się nie pojawi. Organizatorzy podobno przepraszali wszystkich na ceremonii dekoracji zwycięzców. Ja nie brałem w niej udziału, miałem dość frustracji.


10 marca 2015

Dzień Mężczyzn czyli szarża po Ślęży

Dzisiaj przypada Dzień Mężczyzn, święto 40 Świętych Męczenników z Sebasty, oraz 75. urodziny Chucka Norrisa. W taki dzień nie można nie biegać!  

Uczciłem te wszystkie święta razem wzięte w najlepszy znany mi sposób czyli biegiem na Ślężę. Mając na uwadze, że nie mógł to być byle bieg postanowiłem zacząć mocno i tak trzymać do końca. Wiadomo, że nie mogłem zrobić tego równie dobrze jak Chuck, który szybciej biega niż ja stoję a przy tym potrafi ułożyć Kostkę Rubika w jednym ruchu, czyli kopnięciem z półobrotu ale postarałem się, żeby to był najlepszy z dotychczasowych biegów na tej trasie. 


No i wyszło. 01:18:44 na trasie 11,5 km na której zwykle kręcę czas grubo powyżej  01:20:00 a średnie tempo utrzymałem na poziomie 06:45 min/km przy wzroście wysokości 504 m. Dziesiąty kilometr zrobiłem w 03:29 min co było dosłownie pędzeniem na złamanie karku ale to miał być w końcu męski bieg. Po drodze liczyłem potknięcia i niekontrolowane wygięcia stóp. Sądziłem, że po trzecim razie w końcu zaliczę glebę ale doliczyłem do sześciu i nic takiego się nie stało. 

Skończyłem zmęczony, spocony ale zadowolony i ubawiony po pachy tą szarżą. W domu czekała na mnie niespodzianka. Od córek dostałem czekoladki a od żony piwo. Usiedliśmy razem w przedpokoju i dosłownie pożarliśmy słodycze w kilka minut. Piwko popijam pisząc ten tekst :)

9 marca 2015

Biegowe podsumowanie miesiąca - luty 2015

Luty minął szybko. 12 z zaplanowanych 18 jednostek treningowych przełożyło się na 138 km zaliczonych w łącznym czasie 13,5 godziny. Udało mi się w to wpleść dwa dłuższe 17-kilometrowe wybiegania i trzy wyjazdy na Ślężę. Poza standardowym nabijaniem kilometrażu wykonywałem ćwiczenia sprawności ogólnej oraz ćwiczyłem siłę biegową. Byłem na basenie i w saunie. Zaliczyłem całodniowy wyjazd na biegówki, w trakcie którego mimo, że sam nie miałem nart na nogach towarzyszyłem dzieciom, które bardzo szybko załapały o co chodzi w tym sporcie. Wreszcie waga drgnęła w dół i w stosunku do grudnia pokazuje już ponad 2kg mniej. 


Na to że plan nie został wykonany złożyło się wiele czynników. Oprócz trywialnych wymówek w stylu kiepskie samopoczucie, niesprzyjająca aura lub obowiązki domowe miały również wypadki losowe i nieplanowane wydarzenia.

3 marca 2015

Bieganie według planu czy dla fun'u?

http://czmielubiega.blogspot.com/2015/03/bieganie-wedug-planu-czy-dla-funu.html
Co masz zrobić dzisiaj zrób jutro. Tak też będzie z biegowym podsumowaniem lutego, którego dzisiaj nie zrobię, bo mam ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami na temat sensu biegania.

Spędziłem weekend ze znajomymi z ogólniaka. To stara paczka znajomych, których nawet raz w roku ciężko jest zebrać w komplecie. Kiedy się już spotykamy mamy tyle tematów do omówienia, że 3 dni i 2 noce to mało. Wyjeżdżając na spotkanie zabrałem ze sobą buty i ciuchy do biegania ale nie nastawiałem się na to, że chociaż raz wyjdę pobiegać. Jednak udało mi się zrobić luźną piątkę w towarzystwie jednego z przyjaciół. Nie liczył się plan, tempo, tętno, czas czy kilometraż. Ważne było tylko to, że mogłem sobie pobiegać z kumplem. W ten sam weekend trzech innych kolegów zaliczyło udany start w Biegu Piastów, czyli 50 km na nartach biegowych. Zrobili to nie na czas, nie dla rekordów a dlatego, że narty biegowe to jeden z ich ulubionych sportów zimowych. Nie chcieli i nie musieli nikomu nic udowadniać. I to mi się podoba.

Patrząc z perspektywy pięciu przebieganych lat dochodzę do wniosku, że biegać należy przede wszystkim dla fun'u. Wielu (kiedyś łącznie ze mną) twierdzi, że biega dla zdrowia. Jednak będąc zupełnie szczerym bieganie dla zdrowia ma niewiele wspólnego z regularnym uklepywaniem asfaltu zakopconych ulic wielkich miast. Zaliczanie setek kilometrów bezdroży po to, żeby szlifować biegową formę i zdobywać kolejne życiówki również korzystne dla organizmu nie jest. Coraz częściej słyszy się o ofiarach biegania na granicy własnych możliwości. Dopełnieniem całości była informacja o śmierci Lucka. Skłoniło mnie to do refleksji - skoro nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę profesjonalistą czyli zawodnikiem, sportowcem, walczącym o tytuły muszę brać pod uwagę negatywne konsekwencję intensywnego treningu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...