9 marca 2015

Biegowe podsumowanie miesiąca - luty 2015

Luty minął szybko. 12 z zaplanowanych 18 jednostek treningowych przełożyło się na 138 km zaliczonych w łącznym czasie 13,5 godziny. Udało mi się w to wpleść dwa dłuższe 17-kilometrowe wybiegania i trzy wyjazdy na Ślężę. Poza standardowym nabijaniem kilometrażu wykonywałem ćwiczenia sprawności ogólnej oraz ćwiczyłem siłę biegową. Byłem na basenie i w saunie. Zaliczyłem całodniowy wyjazd na biegówki, w trakcie którego mimo, że sam nie miałem nart na nogach towarzyszyłem dzieciom, które bardzo szybko załapały o co chodzi w tym sporcie. Wreszcie waga drgnęła w dół i w stosunku do grudnia pokazuje już ponad 2kg mniej. 


Na to że plan nie został wykonany złożyło się wiele czynników. Oprócz trywialnych wymówek w stylu kiepskie samopoczucie, niesprzyjająca aura lub obowiązki domowe miały również wypadki losowe i nieplanowane wydarzenia.

Pierwszy tydzień lutego rozpocząłem w dotychczasowym schemacie 3 treningów tygodniowo. 12 dnia tego miesiąca przypadł Tłusty Czwartek. Tradycyjnie zjadłem pączki, których nie tykam przez cały rok. Sześć sztuk weszło gładko i stały się paliwem w trakcie nocnego treningu na Śleży. Dwa dni później były Walentynki. W związku z tym, że moja rodzina ma już lekko dosyć mojego biegania tego dnia nie zaproponowałem wyjazdu na Bieg Walentynkowy, których kilka odbyło się w okolicy. Wręcz przeciwnie. Nawet nie wyszedłem na trening a cały dzień spędziliśmy wspólnie. 

Dzień później, w niedzielę 15 lutego, przeglądając wiadomości w internecie natknąłem się na wstrząsającą informację o śmierci Lucka. Potem był wyjazd na jego pogrzeb. Przyszły chwile refleksji, złapania oddechu i zastanowienia się nad sensem i kruchością życia. Popełniłem wpis o Bieganiu dla fun'u. Doszedłem do wniosku, że nie żyję po to aby lepiej biegać ale biegam po to aby lepiej żyć. Prę cały czas do przodu ale nie za wszelką cenę.

Ostatnie dni lutego spędziłem w towarzystwie przyjaciół. Z jednym z nich udało mi się nawet potruchtać pod czeską granicą. Niestety z tego wyjazdu wróciłem z zapaleniem ucha środkowego i do dziś musiałem łykać antybiotyki a tym samym pauzować w treningu.

W lutym miałem ruszyć z planem pod wiosenny maraton. Jak widać na planowaniu się skończyło. Marzec rozpoczynam terapią antybiotykami, więc ciekaw jestem co napiszę w kolejnym podsumowaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...