15 lutego 2016

Pierwszy w 2016 roku trening na Ślęży


Na Ślężę wybierałem się od pierwszego dnia tego roku ale ostatecznie na wyjazd przyszło mi poczekać aż do Walentynek. Może to i dobrze, bo pałam do tej góry ogromnym uczuciem. Uwielbiam ją o każdej porze roku przy czym każdy trening, start czy wycieczka po niej jest inna. Tutaj nigdy nie ma nudy.

W piątek wieczorem dostałem SMSa od Michała "Niedziela 2h po Ślęży?". Dwa razy pytać nie musiał. Pozostało jedynie ustalić godzinę startu, bo dojeżdżamy z różnych stron Wrocławia. Stanęło na 9:00. U cieszyłem się jak dziecko. Odkurzyłem plecak biegowy, przepłukałem bukłak na wodę oraz naszykowałem buty i ciuchy, żeby w niedzielny poranek nie robić zbyt dużego zamieszania.

Budzik zadzwonił o 7:00. Pogoda za oknem nie nastrajała zbyt optymistycznie bo lekko padało. Toaleta, śniadanie i pakowanie rzeczy do auta zajęły mi kilkadziesiąt minut. Kiedy zagryzałem bułkę z masłem, żółtym serem i dżemem poczułem się przez chwilę jak bym szykował się do startu a nie na trening. Miłe uczucie.

Chwilę po 8:30 wskoczyłem do auta i popędziłem w kierunku Sobótki. Odległość jaką mam do pokonania to niewiele ponad 30 km więc droga mijała szybko. Po zjechaniu z autostrady góra zaczęła wynurzać się z mgieł i nisko zawieszonych deszczowych chmur. Nie mogłem nacieszyć się tym widokiem. Pstrykałem fotki telefonem umieszczonym w uchwycie na przedniej szybie. Zrobiłem ich kilkadziesiąt :)

 

Równo o 9:00 zajechałem na parking pod hotelem Sobotel, gdzie czekał na mnie Michał. Zarzuciłem plecak, rękawiczki i dosłownie po chwili wcisnęliśmy przyciski START na swoich zegarkach.

Wyszło słońce a chmury gdzieś zniknęły. Pogoda była piękna, bezwietrzna a temperatura dodatnia. Życiówki, starty, wspomnienia i plany omawialiśmy wraz z mijającymi kilometrami. W powietrzy unosił się zapach wiosny i świeżo ściętego drzewa. Powoli wspinaliśmy się Traktem Bolka w kierunku Przełęczy Tąpadła. Na 8 kilometrze dotarliśmy do żółtego szlaku ale zamiast wbiec nim na Ślężę runęliśmy w dół, na Przełęcz Tąpadła właśnie. W zasadzie to Michał poleciał na luźnych nogach a ja próbowałem go gonić.

Pierwszy po długiej, kilkumiesięcznej przerwie trening na Ślęży uświadomił mi w jakim stanie jest moja forma biegowa. Na początkowych kilometrach, na podbiegu, radziłem sobie całkiem dobrze. Oczywiście tętno szalało i podchodziło pod górną granicę drugiego zakresu ale ogólnie była moc.

Natomiast to zbieg weryfikuje wszystko. Tam gdzie jeszcze pół roku wcześniej leciałem w na łeb na szyję bez opamiętania teraz miałem problemy z długością kroku. Nie czułem się pewnie. Nie mogłem pozwolić sobie na komfortowe "spadanie w dół". Brakowało luzu w kroku, jak to nazywam, oraz sprężystego odbicia, które Jerzy Skarżyński opisuje jako grzebnięcie. Ale to dobrze. Po miesiącach spokojnego uklepywania kilometrów przyszedł czas na szlifowanie formy. Trzeba dołożyć do treningów skipów, wykroków, wyskoków i podbiegów. Trzeba mocniej popracować przy rozciąganiu. Dobrze, że zbieg nie poszedł jak po maśle, bo to dało do myślenia.

Na Przełęczy Tąpadła zrobiliśmy kilkunastosekundową przerwę na toaletę i zabraliśmy się za podbieg. Michał poleciał przodem a ja po około kilometrze przeszedłem do marszu. W trakcie energicznego kroczenia do przodu wsunąłem banana, którego tak na prawdę powinienem zjeść na dole. Myśl o tym, że zaczyna brakować mi energii w dniu startu mogłaby być zapowiedzią porażki. To kolejny element, który należy ćwiczyć na długich treningach - systematyczne nawadnianie i odżywianie. Nie można dopuścić do pojawienia się uczucia głodu lub łaknienia. Wtedy jest już po zawodach. 

Na podbiegu mijaliśmy turystów. Jeden z nich zapadł mi w pamięć. Był to starzec o siwych włosach ubrany w profesjonalną odzież turystyczną i stuptuty. Wchodził powoli podpierając się na kijach. Kiedy go mijaliśmy odpowiedział na pozdrowienie Dzień dobry! i dorzucił, że to jego pierwszy raz w tym roku. Uśmiechając się zapytałem ile ma lat w odpowiedzi rzucił, że do setki kilku brakuje ale w zeszłym roku wszedł na Ślężę 26 razy. Chciałbym móc powiedzieć to samo w będąc w jego wieku :)

Tuż przed samym szczytem złapałem oddech i znowu zacząłem biec. Wdrapując się na wierzchołek poczułem się całkiem dobrze. Banan zaczął działać. Michał leciał przodem a ja na szczycie strzeliłem pamiątkowe selfie. 

Zbieg ze Ślęży w kierunku Wieżycy to stroma ścieżka usłana kamieniami różnej wielkości, luźnymi i groźne wystającymi z podłoża. Trzeba się mocno skoncentrować, żeby nie skręcić kostki lub zwyczajnie nie upaść bo to grozi poważnym poturbowaniem. Zaliczyłem taki upadek na dużej prędkości podczas 2. Górskiego Półmaratonu Ślężańskiego. Na szczęście skończyło się rozciętej skórze dłoni i kilku siniakach. 

Tym razem upadek raczej mi nie groził bo zbiegałem bardzo asekuracyjnie wspominając jedynie z uśmiechem swoje szarże na tym odcinku w przygotowaniach do Biegu Rzeźnika. Wolno, ostrożnie, analizowałem wzrokiem każdy kamień, na którym planowałem postawić stopę. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie czas na swobodne hasanie. Mimo to, lewa kostka uciekła mi raz na tyle poważnie, że poczułem lekkie ukłucie. Na szczęście tylko przez kilka chwil. W końcówce kiedy już ścieżka była w miarę bezpieczna i równa pociskaliśmy dość szybko. Ostatnie 3 km lecieliśmy w tempie 4:45-4:30 min/km. W głowie pojawiła się myśl, że dopiero teraz rozruszałem się na dobre a moje stawy zaczynają pracować w pełnym zakresie ruchów. Chwilę później przyszła refleksja, że pod koniec treningu każdy tak myśli :)


Wyszło 18 km w czasie 2 godzin. Średnie tempo 6:48 min/km było całkiem niezłe ale zadowolenie z dobrze wykonanego treningu było olbrzymie. Najważniejszy jednak był fakt, że wreszcie zaliczyłem Ślężę po raz pierwszy w tym roku a po drugie mam świadomość braków w swojej formie. Jest nad czym pracować, wiem jak to robić a najważniejsze, że jest taka góra niedaleko Wrocławia, która zweryfikuje, czy robię to poprawnie. 

Jest też taka góra daleko od Wrocławia, nazywana Babią Górą, na której rozegrała się tragedia. Dokładnie rok temu podczas treningu zginął tam Lucjan "Lucek" Chorąży. Odpoczywaj w pokoju Przyjacielu ['] ['] [']

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...