Moda
Bieganie jest modne. Bezpowrotnie
minęły czasy kiedy widok faceta biegnącego w obcisłych spodenkach czy
legginsach wzbudzał drwiny przechodniów. Dzisiaj każda biegaczka i biegacz
ubrani w dopasowane ciuchy biegowe odbierani są pozytywnie i postrzegani jako
osoby dbające o swoje zdrowie. Generalnie moda na bieganie trwa i wszyscy nią
zarażeni rzucają się w wir planów treningowych, zakupów w sklepach biegowych i
startów w maratonach. Każdy chce być szczupły, wysportowany i mieć na koncie
tytuł maratończyka najszybciej jak to możliwe. Moda popycha nas do
nierozważnych działań i szukania dróg na skróty.
Ambicja
Skoro ten koleś potrafi przebiec maraton to ja nie dam rady?! Przecież
był totalnym beztalenciem sportowym w szkolnych latach a teraz publikuje na
fejsie fotki z mety kolejnych biegów. Półmaraton, maraton, bieg górski czy
setka śnią się biegaczom po nocach. Mi również nie raz i nie dwa marzyło się
np. złamanie trójki w maratonie. Najczęściej kiedy siedziałem w wygodnym fotelu
i analizowałem plany treningowe. Zupełnie inaczej zacząłem o tym myśleć kiedy
wbiegałem na metę maratonu na Stadionie Narodowym w Warszawie z czasem nieco
poniżej 3:20. Świadomość wysiłku jaki trzeba byłoby włożyć w bieg na tym samym
dystansie ze średnim tempem poniżej 4:15 min/km skutecznie wystudziła moje amatorskie ambicje na jakiś czas. Jeszcze bardziej
dosadnym przykładem przerostu ambicji są obrazki z trasy maratonu po 30 km.
Niestety sam też uczestniczyłem w 10-kilometrowym pochodzie zombie w końcówce
maratonu. Nękany potężnymi skurczami marzyłem o tym, żeby jakoś dotrzeć do
kolejnego punktu medycznego, na którym zamrożą mi mięśnie dwugłowe obu ud. Brak
odpowiedniej korekty docelowego czasu na starcie maratonu zawsze kończy się tak
samo czyli porażką.
Mocny trening
Każdy biegacz wcześniej czy
później zacznie myśleć o starcie na długim dystansie. To z kolei pociągnie za
sobą potrzebę przerobienia konkretnego planu treningowego. W sieci, książkach i
gazetach o tematyce biegowej jest ich mnóstwo i pod każdy dystans. Zabieramy
się za realizację planu i jedziemy ślepo jednostka po jednostce ignorując
reakcje własnego organizmu. Wśród początkujących biegaczy pokutuje przeświadczenie,
że im bardziej wymagający plan, im więcej kilometrów tygodniowo przebiegniemy,
im więcej godzin spędzimy na treningu katując się na maxa tym lepiej. Niestety
nie zawsze ilość przechodzi w jakość a czasami jest dokładnie na odwrót. Każdy
z nas jest inny a ogólnodostępne plany są uniwersalne. Ich realizacja bez wsłuchiwania
się w swój organizm może doprowadzić do kontuzji albo choroby. Samo bieganie to
nie wszystko. W skład bezpiecznego i dającego efekty treningu wchodzą również rozciąganie,
ćwiczenia sprawności ogólnej, właściwa dieta i regeneracja.
Konsekwencje
Jakie mogą być konsekwencje
niewłaściwego podejścia do treningu? Kontuzja, choroba a w efekcie przerwa w bieganiu na wiele miesięcy. Zacznie się niewinnie. Poranek powita nas bólem
ścięgna Achillesa. Zlekceważymy to i będziemy dalej kontynuować mocne bieganie.
Ból przejdzie w stan zapalny i po zawodach. Inny przykład może być taki, że w
ostatnich tygodniach przed docelowym startem w maratonie dopadnie nas
przeziębienie. Zignorujemy to bo to przecież tylko kaszel i katar. Ciężki
trening pogorszy nasz stan i przeziębienie przejdzie w gorączkę i zapalenie płuc. W końcu okaże się, że to nie było zwykłe przeziębienie a konsekwencja zbyt mocnego,
wyczerpującego treningu. Najgorszy z
możliwych jest scenariusz w którym ktoś porywa się na ostry trening
wytrzymałościowy nie robiąc sobie żadnych, chociażby podstawowych badań. W
efekcie takich poczynań słyszy się coraz częściej o przypadkach śmierci na trasie
czy mecie biegów długodystansowych.
Świadomość
Warto mieć świadomość tego co
niesie ze sobą trening biegowy nastawiony na realizację konkretnego celu jakim
jest np. maraton. Po podjęciu słusznej decyzji o zmianie trybu życia z zaawansowanego-kanapowca na amatora-sportowca warto najpierw udać się do lekarza w celu ustalenia
stanu faktycznego naszego organizmu. Jeżeli nie będzie przeciwwskazań warto
poczytać o tym jak zacząć przygodę z bieganiem. Warto zorientować się gdzie, w czym i jak biegać. Z czasem warto rozważnie zaplanować cele.
Nie warto porywać się na start w połówce czy w maratonie nie mając pojęcia o
biegu na 5 czy 10 km. Oprócz formy biegowej trzeba rozwijać swoją wiedzę. Na to wszystko potrzeba czasu. Trzeba
też nauczyć się dbać o swój organizm i słuchać sygnałów z niego płynących.
Bywają lepsze i gorsze dni. Czasem warto odpuścić i odpocząć. Na poziomie amatora kilka dni
przerwy z powodu choroby czy złego samopoczucia nie zaprzepaści miesięcy
treningu i pozwoli gładko do niego wrócić. Warto korzystać z zabiegów odnowy biologicznej i stosować
suplementację w diecie zwłaszcza w okresie zimowym. Warto zadbać o dobry sen.
Warto po prostu chwilę zastanowić się nad tym co się robi zamiast biec na oślep
z przekonaniem, że jestem niezniszczalny i jakoś to będzie.
Głowa do góry
Żeby przesadnie nie straszyć ciemną stroną mocy na koniec
dodam, że powyższe napisałem na bazie własnych złych doświadczeń. Łatwo
się mówi, że najlepiej jest uczyć się na cudzych błędach ale niestety w każdym
z nas jest dziecko, które jeśli nie włoży palca w ogień nie zaspokoi swojej
ciekawości. Sparzyłem się nie raz i biegam dalej ale pewnie byłbym o kilka poziomów wyżej w rozwoju biegowym gdybym od początku stosował się do wskazówek, które tutaj wymieniłem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz