13 lutego 2015

Trzy pączki na Ślęży

Wczoraj był Tłusty Czwartek i chociaż na co dzień pączków nie jadam tego jednego dnia w roku mam na nie taką ochotę, że opycham się nimi do zrzygania. Czasami zjadałem nawet 10 sztuk ale wczoraj korek odbił mi po szóstym. Lekko licząc jeden pączek ma co najmniej 250kcal więc zakładam, że wrzuciłem w siebie ok. 1800kcal w postaci poczków z nadzieniem. Poza lekkim obiadem nic więcej nie zjadłem ale i tak postanowiłem spalić część pustych kalorii. Namówiłem dwóch kumpli na wieczorny trening na Ślęży. Trasa, którą zwykle przemierzam za dnia nocą oświetloną czołówką jest jeszcze bardziej niesamowita i wręcz magiczna. W połowie drogi na górę zalega coraz więcej śniegu i robi się ślisko. Z ośnieżonych i oszronionych drzew sypią lodowe igły przy najmniejszy podmuchu wiatru. Wokół panuje cisza i tylko co jakiś czas święcąca para oczu w oddali daje do myślenia, że nie jesteśmy tu sami...

W trakcie półtoragodzinnego treningu spaliłem nieco ponad 800kcal, więc przyjmuję, że były to trzy najmniejsze pączki jakie wczoraj pochłonąłem. Dobre i to :)

Jednak najważniejsze we wczorajszym treningu było podjęcie wyzwania wyskoczenia na wspólny trening na Ślężę przez trzech kumpli będących na różnym poziomie wytrenowania i stawiających sobie odmienne cele na ten sezon. Wszak nie samo klepanie kilometrów jest najważniejsze. Bo choć uklepałem ich już kilka tysięcy najbardziej cenię sobie te zaliczone w dobrym towarzystwie przyjaciół, znajomych czy ludzi poznanych na biegowej ścieżce lub na trasie imprez biegowych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...