22 stycznia 2016

Coś tu śmierdzi!

Wracam z treningu i słyszę "A fuj, ale od Ciebie jedzie!". Fakt, bieganie zwłaszcza w zimie, kiedy mamy na sobie kilka warstw syntetycznych ciuchów nierozerwalnie związane jest z nieprzyjemnym zapachem po treningu. Syntetyczne tkaniny mokre od potu i przepełnione solami mineralnymi, które tracimy w biegu są rajem dla bakterii. To one wytwarzają ten smród. Tak, nie ma co się szczypać z określeniami. Smród jak cholera.

Pamiętam jak po którymś Półmaratonie Ślężańskim zostałem ze znajomymi na losowaniu nagród. Było bardzo zimno na dworze, więc wszyscy stłoczyli się w sali sportowej. Znajomi z którymi byłem do dzisiaj wypominają mi, że waliło od wszystkich ale ode mnie najbardziej! A przecież dbam o higienę i piorę ciuchy biegowe po każdym treningu. Skąd więc ten smrodek?

Wszystkiemu winne są wspomniane bakterie i sposób prania ciuchów technicznych. Powinno się je prać w 30 st C w szybkim trybie Sport. Niestety w takich warunkach ciuchy jedynie płuczą się z potu. Bakterie zostają. Dlatego właśnie nawet po praniu ciuchy śmierdzą. 

Po pamiętnym półmaratonie i komentarzach znajomych które dudnią mi w uszach do dzisiaj postanowiłem znaleźć sposób na smrodek. I znalazłem! Genialnie w codziennym praniu ciuchów sprawdza się prosta metoda. 

Po treningu płuczę ciuchy pod bieżącą wodą nie jakoś super dokładnie ale tak, żeby z grubsza spłukać pot. Następnie traktuję je szarym mydłem. W kurtce biegowej nie żałuję go w okolicach pach od wewnętrznej strony. Podobnie robię z koszulką i bielizną termoaktywną. Tak namydlone ciuchy wrzucam do pralki i wlewam płyn do prania. Kiedy już spłynie do bębna dolewam pół szklanki octu. Efekt? Ciuchy nie śmierdzą! To działa. Nawet po wysuszeniu i włożeniu ich do półki na kilka czy kilkanaście dni przykry zapach nie powraca. Szare mydło i ocet skutecznie zwalczają bakterie. Dodatkowo ocet nie wybiela a wprost przeciwnie wzmacnia kolory tkanin. Od czasu do czasu robię również pranie w 40 st C.

Przykrego zapachu już umiem się pozbyć. Niestety nie mam patentu na suszenie tych ciuchów w taki sposób, żeby suszarka nie przeszkadzała domownikom co w małym mieszkaniu niestety jest nie do zrealizowania. Nawet posiadanie kilku kompletów ciuchów biegowych nie rozwiązuje problemu bo przecież ze śmierdzielami zaraz po trening natychmiast trzeba coś zrobić...no chyba, że korzystając z mrozów można dosłownie wystawić na balkon :)

7 komentarzy:

  1. Mnie akurat nie przeraża, że ktoś śmierdzi na, czy po treningu lub zawodach. To normalne, jakby na to nie patrzeć. Dla mnie gorsze jest, jak ktoś chce bardzo zakamuflować zapach i mocno wypsika się jakąś wodą perfumowaną, dezodorantem i innymi pachnidłami. W połączeniu z potem, robi się wtedy zapachowy koszmar.
    Ps. nie połam ubrań jak wnosisz do domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Tomku, łatwiej znieść zapach maści rozgrzewających w tłumie biegaczy na starcie niż mix perfum i potu :D
      PS: Mrozy odpuściły więc ubrania się nie połamią :P

      Usuń
  2. A babcia przecież mówiła, że ocet to najlepszy sposób na zabicie zapachu w praniu i w lodówce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja wrzucam do miski lub wanny z ciepłą wodą i proszkiem do prania albo szamponem czy jakimś innym delikatnym detergentem i za namową żony robię kilkominutową - jak to ona mówi - "przepierkę" i zostawiam w tej miksturze na kilka godz. a gdy trening jest wieczorem to na całą noc i nigdy nie mam problemu z tym, że koszulka nawet po tygodniu nieużywania śmierdzi - cały czas pachnie proszkiem lub czymkolwiek się tam dodało :) Suszenie "wstępnie wyrżnięte" ;) z wody na ręczniku położonym na kaloryferze lub suszarce. Traktuje tak ten sam zestaw koszulek już od roku i nic im nie zaszkodziło i nie śmierdzą. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu też w grę wchodzą indywidualne predyspozycje do potu i jego zapachu, ale super, że znalazłeś swój sposób na nieprzyjemny zapach :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...