Wracając z treningu spotkałem na ulicy biegacza, który zawiązywał buta i przyszedł mi do głowy pomysł na dzisiejszy wpis.
Przed wyjściem na trening zakładasz biegowe ciuchy, zabierasz niezbędne gadżety i sznurujesz buty. Potem lecisz na trening w trakcie którego rozwiązane sznurowadło potrafi mocno zdenerwować. Na zawodach w wyniku takiej sytuacji można stracić cenne sekundy, pogrzebać życiówkę a nawet spowodować kolizję z innymi biegaczami.
Wiele razy podczas startów np. w masowych biegach ulicznych byłem świadkiem sytuacji, kiedy biegacz, któremu rozwiązał się but na trasie gwałtownie zatrzymywał się i kucał w tłumie biegnących osób. Nie raz kończyło się to wywrotką lub poturbowaniem przez osoby biegnące z tyłu. Jeżeli but się rozwiąże to trzeba bezwzględnie zejść z trasy, żeby ponownie go zasznurować nie stwarzając zagrożenia dla innych zawodników.
Optymalnie byłoby, gdyby but nie rozwiązywał się sam. Jest na to kilka patentów ale najprostszy jest taki, że po zawiązaniu sznurówek kokardkę wsadzamy pod krzyżujące się sznurówki na języku. Na zdjęciu moich styranych butów widać to dokładnie :)
Banalne, proste i cholernie skuteczne! Tak zawiązane sznurówki jeszcze nigdy nie rozwiązały mi się same. I nie ważne czy biegałem po asfalcie czy w terenie, czy startowałem na 5 km czy w biegu ultra.
Też tak robię:) no i zazwyczaj wiążę na podwójny węzeł.
OdpowiedzUsuńDobry patent ale mi niestety nie wystarcza sznurówek na drugi węzeł :)
UsuńCześć.
OdpowiedzUsuńA może spróbować sznurówek silikonowych bez konieczności wiązania? :)
Zakładasz raz i więcej się nie martwisz.
Ewentualnie sznurówki zaciskowe które są pewniakiem.