3 kwietnia 2015

Biegowe podsumowanie miesiąca - marzec 2015

Z miesiąca na miesiąc forma rośnie a kilometraż spada. Jak to możliwe? Odpowiedź tkwi w mojej ulubionej jednostce treningowej czyli regeneracji. Im więcej odpoczywam tym lepiej biegam :) Ale do rzeczy. 
Marzec to dziwny miesiąc. Pogoda zmienna, w końcu przysłowie mówi, że w marcu jak w garncu, a jak aura nie sprzyja to i zdrowie szwankuje. Pierwszy tydzień przesiedziałem w domu łykając antybiotyk z powodu zapalenia ucha środkowego. Bieganie zacząłem dopiero 10 marca w Dniu Mężczyzn szybkim biegiem na Ślężę. Pogoda dopisała. Było słonecznie i ciepło. Jednak już kilka dni później w niedzielę 15 marca nie było już tak przyjemnie na dworze. Wiało i było chłodno. Jednak mimo wiatru wynik 42:03 w 2. Dziesiątce WROACTIV był na miarę oczekiwań i obrazował powrót formy. Dzięki temu z optymizmem podszedłem do 8. Półmaratonu Ślężańskiego, który odbył się 21 marca czyli w Pierwszy Dzień Wiosny. Tego dnia pogoda była piękna. Świeciło słońce, temperatura oscylowała w ok. 15 kresek, ptaki śpiewały i wokół czuć było wiosnę. Pobiegłem na luzie a jedyna myśl jaka kołatała mi w głowie w drugiej połowie dystansu to "nie zwalniaj". Biegłem spokojnie i wbiegłem na metę z czasem 1:36:54. Jak się później okazało poprawiłem życiówkę na tej trasie o 5 sek :) W kolejnym tygodniu odpoczywałem. Ograniczyłem się do dwóch lekkich treningów biegowych, ćwiczeń w domu i jednego mocnego treningi z podbiegami. Niestety w międzyczasie mój Garmin 310XT oszalał i musiał pojechać do serwisu. W tej sytuacji musiałem się przeprosić z Endomondo i Sportstrackerem. Ostatni tydzień marca to totalna pogodowa katastrofa. Wiało, lało i sypało śniegiem. Mam już doświadczenie w bieganiu w wichurze, więc dałem sobie spokój z uklepywaniem asfaltu wśród latających toreb foliowych, papierów, gałęzi i znaków drogowych. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na Stadionie Miejskim otworzyli nową siłownię, więc nie zważając na pogodę biegałem na bieżni. Do tamtego dnia nie lubiłem takiego treningu i unikałem jak ognia. Jednak nowe miejsce, nowy sprzęt i atmosfera odczarowały mi bieżnię. Myślę, że będę tam częściej zaglądał jeśli aura nie będzie sprzyjająca. Dodatkowo mam fajne miejsce do ćwiczeń i nie będę już musiał się rozkładać na karimacie w pokoju przed TV :)

Miesiąc zamykam 93 km na liczniku pokonanymi w ciągu 11 jednostek. Zaliczyłem dwa starty, na dychę i połówkę, a uzyskane wyniki w pełni mnie satysfakcjonują. Waga powoli spada ale na razie nie ma się czym chwalić :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...