14 kwietnia 2016

Panie biegaczu, ten pies nie gryzie

Od zawsze lubiłem psy, bo wychowywałem się w ich towarzystwie. Są świetnymi towarzyszami w dziecięcych zabawach jak i podczas pierwszych samodzielnych wypraw do lasu, na łąkę czy nad rzekę. Z dzieciństwa również pamiętam, że pies, przyjaciel człowieka, obrońca i stróż potrafi zaatakować tegoż człowieka. Potrafi również nie reagować na polecenia swojego pana w sytuacji, w której atakuje innego człowieka np. broniąc swojego terytorium.

Na biegowych ścieżkach wiele razy spotykałem psy. Były to różne spotkania ale zdecydowana większość z nich była zupełnie miła. Biegając w weekendowe poranki po nadodrzańskich wałach nie sposób nie spotkać ludzi spacerujących ze swoimi pupilami. Często są to bardzo duże psy dowożone autami nad rzekę, aby mogły się wybiegać w otwartym terenie. Ja to rozumiem i nie mam nic przeciwko. Podczas wieczornych treningów w miejskiej dżungli również spotykam na swojej drodze ludzi spacerujących z pieskami po osiedlowych uliczkach. Uroczy widok. Czasami mam okazję pobiegać na odludziu, gdzie od czasu do czasu na swojej drodze mijam pojedyncze zabudowania, których pilnują groźnie szczekające czworonogi. Nie mam nic przeciwko nawet wtedy kiedy głośna ujadają zza solidnych ogrodzeń.

Jednak są momenty kiedy mi ręce i szczęka opadają do samej ziemi widząc zachowanie ludzi, nie psów, ale ludzi, którzy tymi psami powinni się opiekować. Dzisiaj podczas treningu doświadczyłem tego po raz kolejny i właśnie to wydarzenie zainspirowało mnie do napisania niniejszego posta.

Dobiegając do wału nad Odrą w niedużej odległości przed sobą, we mgle, dojrzałem sylwetkę mężczyzny z dużym psem. Nie biegłem szybko ale mając na uwadze, że pies nie był na smyczy wymusiłem kaszel, żeby właściciel psa miał czas na reakcję i pochwycenie swego pupila. Jakże wielkie było moje zdziwienie kiedy facet przede mną oglądając się na mnie kompletnie nic nie zrobił. Za to pies po kilku sekundach ujadał już przy mojej nodze. Znając zwyczaje psów zatrzymałem się i wyciągając słuchawki z uszy krzyknąłem do gościa, żeby wziął tego psa. Kopara mi opadła, kiedy usłyszałem, że mam sobie biec dalej, bo "ten pies nic mi nie zrobi". W oczach psa nie widziałem nawet deka chęci do zabawy. Natomiast oczy jego pana były mocno zaspane. Stanowczo poprosiłem, żeby facet zwyczajnie wziął psa na smycz co spotkało się z politowania godnym uśmiechem. Kiedy zaprotestowałem, że tak się nie robi, że pies nie ma kagańca i nie jest na smyczy, a na dodatek facet kompletnie nie reaguje kiedy go proszę, żeby przytrzymał psa usłyszałem, żebym wyluzował i biegł sobie dalej...

Powoli poszedłem dalej, nie pobiegłem, mówiąc facetowi, że będzie miał problemy następnym razem. I to nie były bynajmniej groźby.

Nie mam pretensji do psa. Nie mam też pretensji do ludzi, którzy zaspani wychodzą rano z psem na spacer. Jednak kiedy ktoś taki widzi, że zbliża się inny człowiek, biegnący czy jadący rowerem, nie reaguje to z moim zdaniem albo jest kompletnie nieświadomy konsekwencji sytuacji, która może zaistnieć albo zwyczajnie jest nieodpowiedzialnym właścicielem czworonoga.

Bo cóż ten pies jest winien? Nic. Kiedy widzi biegnącego faceta w rajtuzach to albo chce się z nim bawić albo traktuje jak zwierzynę łowną. Jeśli jest to bezpański pies wałęsający się po okolicy to zdaje sobie sprawę z tego, że to mój i tylko mój problem. Natknąłem się na niego znienacka i muszę sobie radzić. Rozważam jakie mam opcje i albo, jeśli się da, to obchodzę go bardzo szerokim łukiem albo gram bardzo szybkie nogi do najbliższego płotu czy drzewa lub decyduje się na obronę albo w ostateczności przyjmuję pozycję żółwia i wrzeszczę prosząc o pomoc. Tej ostatniej opcji nigdy nie musiałem przerabiać, ale moje dzieciaki szkolone na specjalnych zajęciach poinstruowały mnie jak ta pozycja żółwia wygląda.

Jednak kompletnie nie rozumiem bezmyślności właścicieli dużych i uznawanych za groźne rasy psów, którzy pozwalają im beztrosko hasać w obecności innych ludzi. Biegacz w otwartym terenie nie zbliża się niczym F16 tylko nadbiega powoli. Właściciel ma czas na reakcję i powinien psa zapiąć na smyczy lub po prostu przytrzymać jak robi to większość ludzi, których spotykam nad Odrą. Za każdym razem kiedy ich mijam mówię szczerze "Dziękuję".

Tym wpisem chciałbym po raz kolejny sprowokować dyskusję na ten temat, bo uważam, że wraz ze wzrostem liczby biegaczy rośnie liczba incydentów z psami. Biegacze również mają psy, więc po prostu rozmawiajmy na ten temat i edukujmy innych. Zwracajmy uwagę właścicielom psów, ale też nie wbiegajmy gwałtownie między psa a jego pana prosząc się o problemy. Jeśli akurat dzisiaj nie ciśniesz życiówki na 10 km to widząc spacerowicza z psem, który biega bez smyczy i kagańca po prostu zwolnij. A jeśli jesteś właścicielem psa i zdarza Ci się spacerować z nim w miejscach odwiedzanych przez biegaczy przytrzymaj swojego czworonożnego przyjaciela, żeby ten spocony zdyszany biegacz  w rajtuzach spokojnie Cię ominął. Szanujmy zwierzęta i siebie nawzajem :)

3 komentarze:

  1. Też lubię psy i w ogóle zwierzęta :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wychowałem się w domu gdzie pies był zawsze. Mam z dzieciństwa pamiątkę bliznę na udzie i zgrubienie na wardze po "pocałunku" wilczura i dlatego krzywo gwiżdżę;) Pewnie mam w podświadomości pewnie uraz:( Też nigdy nie winię zwierzaka, bo to nie jego wina, że ma głupiego pana. Oczywiście nie uogólniam są Ludzie tacy jak wczoraj na treningu pewna Dziewczyna, która idąc z luzem biegającym psem, gdy mnie zobaczyła przytrzymała psiaka za obrożę aż nie przebiegnę :) Jest także Gościu z wielkim psiskiem który widząc mnie biegnącego mówi do psa "siad!" Ten posłusznie wykonuje polecenie, ale w jego oczach widzę " gdyby nie pan to bym cię pogonił" he,he... Zawsze takim Właścicielom czworonogów serdecznie dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczba biegaczy w naszym kraju rośnie coraz szybciej z roku na rok, więc mam nadzieję, że i świadomość właścicieli czworonogów również będzie rosła a tym samym coraz rzadziej będzie dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. Oby! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...