24 maja 2016

Czym skorupka za młodu nasiąknie ...

W miniony weekend podczas festynu osiedlowego odbył się IV Minimaraton Maślicki. Podobnie jak rok temu był to bieg rodzinny dla wszystkich chętnych na dystansie ok. 2,5 km a start i meta zorganizowane były na terenie obok wrocławskiego Stadionu Miejskiego. Do udziału zgłosiłem się razem ze starszą córką Hanią. Młodsza Asia nie chciała biec z nami "bo nie lubi się męczyć" :) Start zaplanowano na godz. 17:30 ale ledwo zdążyliśmy ponieważ było mnóstwo atrakcji dla dzieci do zaliczenia - dmuchane zamki, rodeo, trampoliny, tańce, konkursy, występy szkół i przedszkoli no i oczywiście lody oraz wata cukrowa :)

Na bieg założyliśmy zeszłoroczne koszulki z Biegu Rzeźnika w geście solidarności z organizatorami i uczestnikami rozgrywanego w tym samym czasie Biegu Rzeźnika Ultra. W związku z tym, że wbiegliśmy na start w ostatniej chwili Hania zasapała się i po pierwszych 500 metrach oznajmiła, że jest mocno zmęczona i opada z sił. Nie dziwiło mnie to, bo po całym dniu hasania i wygłupów musiała być zmęczona. Jednak ogromne pokłady ambicji jakie drzemią w tym małym ciałku po raz kolejny mocno mnie zaskoczyły. Zacisnęła zęby i mocno ruszyła do przodu doganiając grupę i wyprzedzając kolejnych zawodników. Zwróciłem jej uwagę, żeby nieco zwolniła, bo w takim tempie znowu dostanie zadyszki ale niestety nie słuchała, postanowiła to sprawdzić osobiście. Kiedy wyprzedziła kilkanaście osób znowu mocno zwolniła, odpoczęła a po chwili znowu gnała przed siebie. Biegłem sobie za nią i tylko dopingowałem ją stwierdzeniami, że świetnie sobie radzi. W połowie dystansu upatrzyła sobie dziewczynkę i chłopca, których chciała za wszelką cenę wyprzedzić. Oni z kolei nie chcieli dać za wygraną. Ostatnie metry to była ostra walka. Pot i łzy lały się po policzkach a na upragnionej mecie padło stwierdzenie, że to już koniec biegania i nigdy więcej żadnych startów! Przytulałem ją i uśmiechałem się pod nosem myśląc "skąd ja to znam?". Organizatorzy rozdając napoje, słodycze i różne gadżety pomagali dzieciakom szybko uporać się ze zmęczeniem. Potem były gry i konkursy a po nich ogłoszenie wyników. Jakże wielkie było zdziwienie i zaskoczenie Hani, kiedy okazało się, że zajęła trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Jeszcze większa radość była z nagród, które dostała czyli sportowego plecaka i kuponu na darmową 10-minutową przejażdżkę gokartem. Po dekoracji i wręczeniu nagród Hania stwierdziła, że jednak było warto się pomęczyć, że bieganie jest fajne i że chciałaby regularnie biegać. To była muzyka dla moich uszu! Młodsza córa z nutą zawodu w głosie oświadczyła, że też mogła pobiec i że na pewno zrobi to za rok :)  Duma i radość ogarnia człowieka w takich chwilach. Staram się zarażać dzieciaki pasją do biegania dając im przykład, że to fajna zabawa i oprócz pozytywnego wpływu na zdrowie daje mnóstwo satysfakcji i radości. Co z tego wyjdzie? Pożyjemy zobaczymy :)

19 maja 2016

Co dalej z Biegiem Rzeźnika?

Przeżyłem dziś lekki szok i niedowierzanie czytając treść SMSa od znajomego, który wybiera się jutro na Rzeźnika Ultra. Treść wiadomości była kopią oświadczenia ze strony organizatorów Biegu Rzeźnika cytuję:

Rzeźnicy i Rzeźniczki, miłośnicy Biegu Rzeźnika, przyjaciele


Z przykrością informuję, że po latach partnerskich układów z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym w tym roku nie otrzymaliśmy zgody na organizację Biegu Rzeźnika w takim kształcie jak dotychczas. Dzisiaj po południu otrzymaliśmy informację, że minister Andrzej Szweda-Lewandowski podtrzymał decyzję wice-dyrektora BdPN, pana Tomasza Winnickiego. Wygrały argumenty, że turyści, którzy w tych dniach wyruszą na wędrówki górskie, oczekując spokoju i kontaktu z dziką przyrodą, będą zmuszeni wymijać się na wąskich ścieżkach z przebiegającymi lub przechodzącymi co chwilę zawodnikami co jest dla wielu nie do zaakceptowania. Poza tym (…) biegacze generalnie mniejszą uwagę zwracają na nawierzchnię szlaku i jego otoczenie (…) a opłata za bilety nie jest w stanie zrekompensować zniszczeń, jakich dokonują biegacze [w Parku]. Zamiast biegać, Park zachęca turystów do spokojnych wędrówek po wyznaczonych ścieżkach , zwiedzania poznawczego i edukacyjnego służącego obserwacji przyrody i kontemplacji naturalnych krajobrazów.

Na szczęście Bieszczady to coś więcej niż Bieszczadzki Park Narodowy. Jutro opublikujemy zmienione trasy tegorocznych biegów (Rzeźnika Ultra, Rzeźnika na Raty i Rzeźnika/Rzeźnika HC. Rzeźniczek pozostaje bez zmian) . Na pewno będą one równie atrakcyjne jak te, do których się przyzwyczailiśmy. Zadbamy także o to, żeby charakteryzował je podobny stopień trudności. Tyle. Myślałem, żeby nagrać ten komunikat w formie filmu, ale za bardzo mi się głos łamie gdy o tym mówię.

Dziękujemy za pomoc wszystkim tym, którzy wstawili się za nami w Parku i u Ministra Środowiska. Z naszej strony zapewniamy, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żebyście wyjechali z Bieszczad zmęczeni ale i zadowoleni z biegów, w których weźmiecie udział.

Z poważaniem

Mirosław Bieniecki

15 maja 2016

Nie samym bieganiem żyje człowiek, nawet ten zabiegany.

Przez ostatnie trzy tygodnie biegałem niewiele. Po ostatnim maratonie zrobiłem sobie tygodniowe roztrenowanie, które przedłużyło mi się o kolejny tydzień przez drobną aczkolwiek bolesną kontuzję. Nabawiłem się jej podczas przemeblowania kiedy półka spadła mi na stopę w wyniku czego został mocno poturbowany prawy duży paluch. Przerwa w bieganiu była nieunikniona ale mogłem chodzić. 

W związku z tym, że wieloletni trening biegowy uzależnił mnie od regularnej aktywności fizycznej mimo, że nie biegałem oddawałem się codziennie pracy fizycznej na ogrodzie. Pracy było, i nadal jest, bardzo dużo, więc chcąc pogodzić obowiązki rodzinne i służbowe wstawałem tuż przed wschodem słońca, żeby popracować przed pójściem do pracy. Wieczorami również pracowałem dopóki nie zapadał zmrok. Ta robota mimo, że ciężka i brudna sprawiała mi mnóstwo satysfakcji, bo jej efekty po prostu widać. Kolejny posadowiony słupek ogrodzeniowy, kolejny posadzony krzew, kolejna posiana połać trawy, kolejna uprzątnięta przestrzeń. Po niedługim czasie suma takich małych kroków widoczna jest jako większa całość, która robi wrażenie. I przez to właśnie zatraciłem się w tej robocie. Aż do dzisiaj. Dziś ze względu na Zielone Świątki rozwiesiłem w ogrodzie hamak i postanowiłem odpocząć. Topiąc wzrok w błękicie nieba pomyślałem, że po wielu dniach ciężkiej pracy nadszedł Dzień Siódmy, Niedziela, w którym Pan Bóg nakazał odpocząć. Zatem odpoczywałem i przyglądałem się efektom swojej pracy. Czułem się zadowolony ale również bardzo zmęczony. Zasnąłem. Nie pamiętam o czym śniłem w hamaku ale po przebudzeniu się ledwo z niego zszedłem, w zasadzie spadłem. Czułem sztywność we wszystkich stawach, ból w krzyżu i pieczenie na plecach, które spaliłem wczoraj pracując bez koszulki. Jak połamaniec poczłapałem do domu i resztę dnia spędziłem z rodziną. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...