29 lutego 2016

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych - 3. Bieg Niezłomnych w Sobótce

 3. Bieg Niezłomnych w Sobótce
We wtorek 1 marca 2016 po raz piąty obchodzony będzie Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wzrost zainteresowania dziejami Żołnierzy Wyklętych, zwłaszcza wśród ludzi młodego pokolenia, wynika głównie z faktu, że przez wiele lat były one przemilczane i zakłamane. Tymczasem historia żołnierzy powojennego podziemia ujrzała światło dzienne i doczekała się należytego upamiętnienia również przez środowisko biegaczy. W miniony weekend w wielu miejscowościach odbyły się imprezy biegowe pod wspólnym tytułem "Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych". Jednak na tym nie koniec.

20 sierpnia 2016 roku w Sobótce odbędzie się 3. Bieg Niezłomnych, który został włączony w program objęty Prezydenckim Patronatem Narodowym nad obchodami ku czci Żołnierzy Wyklętych. 10-kilometrowa trasa powiedzie z Rynku w Sobótce po zboczach góry Ślęży leśnymi ścieżkami na Przełęcz pod Wieżycą. Jest wymagająca i ma charakter górski bo suma przewyższeń wynosi 280 metrów. Metę  wyznaczono w miejscu obok Domu Turysty „Pod Wieżycą" koło Kamienia Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego. 

23 lutego 2016

Weekend w słońcu i błocie skąpany

Z roku na rok zimy są coraz bardziej łagodne. Kiedy byłem dzieckiem w lutym zwykle trzymał tęgi mróz, wszędzie było pełno śniegu a z dachów zwisały długie sople lodu. Pamiętam jak za każdym razem kiedy wchodziło się do domu dorośli upominali, żeby szybko zamykać drzwi bo zimno leci. W  tym roku trzeci weekend lutego w niczym nie przypominał tamtych lat. Wprost przeciwnie, pogoda była jak w kwietniu, który zgodnie ze staropolskim przysłowiem przeplata trochę zimy trochę lata.

Sobotni poranek we Wrocławiu był piękny i słoneczny. Luźne 10 km po wałach nad Odrą było jednym z najprzyjemniejszych tegorocznych treningów. Na trasie spotkałem znajomą, która stwierdziła, że mimo iż nie planowała tego dnia treningu wybiegła ze względu na słoneczną pogodę. Nic dziwnego, bo każdy jest coraz bardziej spragniony promieni słonecznych.





Aż trudno było uwierzyć, że w tym samym czasie w centrum kraju mocno posypało śniegiem. Rodzina i znajomi przysyłali zdjęcia zasypanego śniegiem Opoczna. Niestety po południu pogoda we Wrocku również zaczęła się psuć i zaczął padać deszcz. Lało aż do wieczora.

17 lutego 2016

Ciemna strona mocy

Ten wpis nie będzie o Gwiezdnych Wojnach, chociaż na marginesie muszę dodać, że jestem ich wielkim fanem. Wręcz przeciwnie. Chciałbym poruszyć w nim bardzo przyziemny temat. Podczas ostatniej wycieczki biegowej wśród omawianych kwestii była mowa o niepowodzeniach, kontuzjach i chorobach, które były wynikiem wygórowanych ambicji, przetrenowania i braku racjonalnego oraz kompleksowego podejścia do treningu biegowego. W tym wpisie pochylę się nad tym zagadnieniem, bo uważam, że warto oprócz rozsławiania biegania jako najprostszej formy ruchu oraz sposobu na zachowanie zdrowia i szczupłej sylwetki informować również o tym jakie zagrożenia niesie ze sobą niewłaściwe podejście do treningu. Każdy medal ma dwie strony.

Moda

Bieganie jest modne. Bezpowrotnie minęły czasy kiedy widok faceta biegnącego w obcisłych spodenkach czy legginsach wzbudzał drwiny przechodniów. Dzisiaj każda biegaczka i biegacz ubrani w dopasowane ciuchy biegowe odbierani są pozytywnie i postrzegani jako osoby dbające o swoje zdrowie. Generalnie moda na bieganie trwa i wszyscy nią zarażeni rzucają się w wir planów treningowych, zakupów w sklepach biegowych i startów w maratonach. Każdy chce być szczupły, wysportowany i mieć na koncie tytuł maratończyka najszybciej jak to możliwe. Moda popycha nas do nierozważnych działań i szukania dróg na skróty. 

Ambicja

Skoro ten koleś potrafi przebiec maraton to ja nie dam rady?! Przecież był totalnym beztalenciem sportowym w szkolnych latach a teraz publikuje na fejsie fotki z mety kolejnych biegów. Półmaraton, maraton, bieg górski czy setka śnią się biegaczom po nocach. Mi również nie raz i nie dwa marzyło się np. złamanie trójki w maratonie. Najczęściej kiedy siedziałem w wygodnym fotelu i analizowałem plany treningowe. Zupełnie inaczej zacząłem o tym myśleć kiedy wbiegałem na metę maratonu na Stadionie Narodowym w Warszawie z czasem nieco poniżej 3:20. Świadomość wysiłku jaki trzeba byłoby włożyć w bieg na tym samym dystansie ze średnim tempem poniżej 4:15 min/km skutecznie wystudziła  moje amatorskie ambicje na jakiś czas. Jeszcze bardziej dosadnym przykładem przerostu ambicji są obrazki z trasy maratonu po 30 km. Niestety sam też uczestniczyłem w 10-kilometrowym pochodzie zombie w końcówce maratonu. Nękany potężnymi skurczami marzyłem o tym, żeby jakoś dotrzeć do kolejnego punktu medycznego, na którym zamrożą mi mięśnie dwugłowe obu ud. Brak odpowiedniej korekty docelowego czasu na starcie maratonu zawsze kończy się tak samo czyli porażką.

15 lutego 2016

Pierwszy w 2016 roku trening na Ślęży


Na Ślężę wybierałem się od pierwszego dnia tego roku ale ostatecznie na wyjazd przyszło mi poczekać aż do Walentynek. Może to i dobrze, bo pałam do tej góry ogromnym uczuciem. Uwielbiam ją o każdej porze roku przy czym każdy trening, start czy wycieczka po niej jest inna. Tutaj nigdy nie ma nudy.

W piątek wieczorem dostałem SMSa od Michała "Niedziela 2h po Ślęży?". Dwa razy pytać nie musiał. Pozostało jedynie ustalić godzinę startu, bo dojeżdżamy z różnych stron Wrocławia. Stanęło na 9:00. U cieszyłem się jak dziecko. Odkurzyłem plecak biegowy, przepłukałem bukłak na wodę oraz naszykowałem buty i ciuchy, żeby w niedzielny poranek nie robić zbyt dużego zamieszania.

Budzik zadzwonił o 7:00. Pogoda za oknem nie nastrajała zbyt optymistycznie bo lekko padało. Toaleta, śniadanie i pakowanie rzeczy do auta zajęły mi kilkadziesiąt minut. Kiedy zagryzałem bułkę z masłem, żółtym serem i dżemem poczułem się przez chwilę jak bym szykował się do startu a nie na trening. Miłe uczucie.

Chwilę po 8:30 wskoczyłem do auta i popędziłem w kierunku Sobótki. Odległość jaką mam do pokonania to niewiele ponad 30 km więc droga mijała szybko. Po zjechaniu z autostrady góra zaczęła wynurzać się z mgieł i nisko zawieszonych deszczowych chmur. Nie mogłem nacieszyć się tym widokiem. Pstrykałem fotki telefonem umieszczonym w uchwycie na przedniej szybie. Zrobiłem ich kilkadziesiąt :)

 

Równo o 9:00 zajechałem na parking pod hotelem Sobotel, gdzie czekał na mnie Michał. Zarzuciłem plecak, rękawiczki i dosłownie po chwili wcisnęliśmy przyciski START na swoich zegarkach.

12 lutego 2016

Biegać rano czy wieczorem?

To nie jest kolejny artykuł przekonujący do biegania rano lub wieczorem jakich można znaleźć setki na stronach internetowych i w branżowych czasopismach. To nie jest artykuł traktujący stricte o korzyściach płynących z porannego treningu czy o negatywnych skutkach wieczornego biegania po ulicach wielkich miast pełnych smogu i spalin. To nie jest również poradnik dla osób szukających odpowiedzi na pytanie co będzie dla mnie lepsze, bieganie rano czy wieczorem? To jest po prostu krótka refleksja nad samym sobą i rozprawa z własnym niechcemisie

Wiele lat biegania za mną. Wiele prób podjęcia regularnego porannego treningu również. Niestety praktycznie wszystkie były nieudane. Dlaczego? Właśnie przez moje niechcemisie.

Nie chce mi się wstać rano bo jestem nocnym markiem. Nie chce mi się wstać rano bo wyjście z ciepłego wyrka na ziąb wzbudza we mnie odruch automatycznego powrotu pod kołdrę. Nie chce mi się wstać rano bo wizja obudzenia swoją krzątaniną reszty domowników natychmiast demotywuje. Nie chce mi się wstać rano bo nie lubię gwałtownie wychodzić ze swojej strefy komfortu. Nie chce mi się wstać rano ... bo zwyczajnie tak jest mi wygodnie. I na tym koniec wyliczanki pt. niechcemisie.

4 lutego 2016

Ile kalorii ma pączek?

W Tłusty Czwartek prawie wszyscy objadając się słodkościami  mówią o pączkach. W tych dyskusjach często przewija się pytanie - Ile kalorii ma pączek? Okazuje się, że od 250 nawet do 400 kcal. Sporo jak na jedną niewielką przekąskę. Kolejne pytanie jakie można usłyszeć w towarzystwie osób pochłaniających kolejne pączki to - Jak można spalić kalorie po Tłustym Czwartku?


Padające odpowiedzi są zabawne. Żeby spalić kalorie z jednego pączka należy:

2 lutego 2016

Sen na głodzie

To było wczesnym latem. Dzień był ciepły i słoneczny a w powietrzu unosił się zapach kwitnących kwiatów. Zajmowałem się porządkowaniem ogrodu rodziców kiedy olśniło mnie, że dosłownie za kilku minut startuje lokalny maraton. Porzuciłem dotychczasowe zajęcie i zakładając dosłownie w biegu strój startowy pognałem w kierunku biura zawodów. Kiedy dotarłem na miejsce okazało się, że tłum biegaczy już ruszył. Nerwowo szukałem stolika przy którym wydawano numery startowe. Kiedy go wreszcie wypatrzyłem drżącymi rękoma przypinałem go do koszulki gnając na linię startu. Jednocześnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie paska do pomiaru tętna. Mało tego, nie miałem też zegarka! Jak teraz mam biec? Jak rozplanować siły? Czy dam radę ukończyć ten maraton startując w takim stresie? Te myśli kłębiły mi się w głowie. Pognałem co sił zieloną aleją za grupą maratończyków, która była już ledwo widoczna. Kiedy wybiegłem z alei kręta trasa wiła się wśród łąk i lasów. Przez dłuższą chwilę biegłem sam ale w końcu doszedłem grupę biegaczy. Zacząłem przedzierać się przez nią chcąc przedostać się na czoło stawki. Udało mi się chociaż okupiłem to bardzo dużym wysiłkiem. Kiedy wreszcie biegłem w czołówce i miałem przed sobą tylko dwóch zawodników nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Serce waliło jak młot, krew pulsowała w skroniach a w płucach zaczęło brakować powietrza. Tłum ustawiony wzdłuż trasy krzyczał głośno dopingując do dalszej walki. Nogi robiły się jak z waty, kolejni biegacze zaczęli przebiegać obok mnie. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam już siły. W ustach mi zaschło a słońce paliło niemiłosiernie. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...