24 maja 2016

Czym skorupka za młodu nasiąknie ...

W miniony weekend podczas festynu osiedlowego odbył się IV Minimaraton Maślicki. Podobnie jak rok temu był to bieg rodzinny dla wszystkich chętnych na dystansie ok. 2,5 km a start i meta zorganizowane były na terenie obok wrocławskiego Stadionu Miejskiego. Do udziału zgłosiłem się razem ze starszą córką Hanią. Młodsza Asia nie chciała biec z nami "bo nie lubi się męczyć" :) Start zaplanowano na godz. 17:30 ale ledwo zdążyliśmy ponieważ było mnóstwo atrakcji dla dzieci do zaliczenia - dmuchane zamki, rodeo, trampoliny, tańce, konkursy, występy szkół i przedszkoli no i oczywiście lody oraz wata cukrowa :)

Na bieg założyliśmy zeszłoroczne koszulki z Biegu Rzeźnika w geście solidarności z organizatorami i uczestnikami rozgrywanego w tym samym czasie Biegu Rzeźnika Ultra. W związku z tym, że wbiegliśmy na start w ostatniej chwili Hania zasapała się i po pierwszych 500 metrach oznajmiła, że jest mocno zmęczona i opada z sił. Nie dziwiło mnie to, bo po całym dniu hasania i wygłupów musiała być zmęczona. Jednak ogromne pokłady ambicji jakie drzemią w tym małym ciałku po raz kolejny mocno mnie zaskoczyły. Zacisnęła zęby i mocno ruszyła do przodu doganiając grupę i wyprzedzając kolejnych zawodników. Zwróciłem jej uwagę, żeby nieco zwolniła, bo w takim tempie znowu dostanie zadyszki ale niestety nie słuchała, postanowiła to sprawdzić osobiście. Kiedy wyprzedziła kilkanaście osób znowu mocno zwolniła, odpoczęła a po chwili znowu gnała przed siebie. Biegłem sobie za nią i tylko dopingowałem ją stwierdzeniami, że świetnie sobie radzi. W połowie dystansu upatrzyła sobie dziewczynkę i chłopca, których chciała za wszelką cenę wyprzedzić. Oni z kolei nie chcieli dać za wygraną. Ostatnie metry to była ostra walka. Pot i łzy lały się po policzkach a na upragnionej mecie padło stwierdzenie, że to już koniec biegania i nigdy więcej żadnych startów! Przytulałem ją i uśmiechałem się pod nosem myśląc "skąd ja to znam?". Organizatorzy rozdając napoje, słodycze i różne gadżety pomagali dzieciakom szybko uporać się ze zmęczeniem. Potem były gry i konkursy a po nich ogłoszenie wyników. Jakże wielkie było zdziwienie i zaskoczenie Hani, kiedy okazało się, że zajęła trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Jeszcze większa radość była z nagród, które dostała czyli sportowego plecaka i kuponu na darmową 10-minutową przejażdżkę gokartem. Po dekoracji i wręczeniu nagród Hania stwierdziła, że jednak było warto się pomęczyć, że bieganie jest fajne i że chciałaby regularnie biegać. To była muzyka dla moich uszu! Młodsza córa z nutą zawodu w głosie oświadczyła, że też mogła pobiec i że na pewno zrobi to za rok :)  Duma i radość ogarnia człowieka w takich chwilach. Staram się zarażać dzieciaki pasją do biegania dając im przykład, że to fajna zabawa i oprócz pozytywnego wpływu na zdrowie daje mnóstwo satysfakcji i radości. Co z tego wyjdzie? Pożyjemy zobaczymy :)

19 maja 2016

Co dalej z Biegiem Rzeźnika?

Przeżyłem dziś lekki szok i niedowierzanie czytając treść SMSa od znajomego, który wybiera się jutro na Rzeźnika Ultra. Treść wiadomości była kopią oświadczenia ze strony organizatorów Biegu Rzeźnika cytuję:

Rzeźnicy i Rzeźniczki, miłośnicy Biegu Rzeźnika, przyjaciele


Z przykrością informuję, że po latach partnerskich układów z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym w tym roku nie otrzymaliśmy zgody na organizację Biegu Rzeźnika w takim kształcie jak dotychczas. Dzisiaj po południu otrzymaliśmy informację, że minister Andrzej Szweda-Lewandowski podtrzymał decyzję wice-dyrektora BdPN, pana Tomasza Winnickiego. Wygrały argumenty, że turyści, którzy w tych dniach wyruszą na wędrówki górskie, oczekując spokoju i kontaktu z dziką przyrodą, będą zmuszeni wymijać się na wąskich ścieżkach z przebiegającymi lub przechodzącymi co chwilę zawodnikami co jest dla wielu nie do zaakceptowania. Poza tym (…) biegacze generalnie mniejszą uwagę zwracają na nawierzchnię szlaku i jego otoczenie (…) a opłata za bilety nie jest w stanie zrekompensować zniszczeń, jakich dokonują biegacze [w Parku]. Zamiast biegać, Park zachęca turystów do spokojnych wędrówek po wyznaczonych ścieżkach , zwiedzania poznawczego i edukacyjnego służącego obserwacji przyrody i kontemplacji naturalnych krajobrazów.

Na szczęście Bieszczady to coś więcej niż Bieszczadzki Park Narodowy. Jutro opublikujemy zmienione trasy tegorocznych biegów (Rzeźnika Ultra, Rzeźnika na Raty i Rzeźnika/Rzeźnika HC. Rzeźniczek pozostaje bez zmian) . Na pewno będą one równie atrakcyjne jak te, do których się przyzwyczailiśmy. Zadbamy także o to, żeby charakteryzował je podobny stopień trudności. Tyle. Myślałem, żeby nagrać ten komunikat w formie filmu, ale za bardzo mi się głos łamie gdy o tym mówię.

Dziękujemy za pomoc wszystkim tym, którzy wstawili się za nami w Parku i u Ministra Środowiska. Z naszej strony zapewniamy, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żebyście wyjechali z Bieszczad zmęczeni ale i zadowoleni z biegów, w których weźmiecie udział.

Z poważaniem

Mirosław Bieniecki

15 maja 2016

Nie samym bieganiem żyje człowiek, nawet ten zabiegany.

Przez ostatnie trzy tygodnie biegałem niewiele. Po ostatnim maratonie zrobiłem sobie tygodniowe roztrenowanie, które przedłużyło mi się o kolejny tydzień przez drobną aczkolwiek bolesną kontuzję. Nabawiłem się jej podczas przemeblowania kiedy półka spadła mi na stopę w wyniku czego został mocno poturbowany prawy duży paluch. Przerwa w bieganiu była nieunikniona ale mogłem chodzić. 

W związku z tym, że wieloletni trening biegowy uzależnił mnie od regularnej aktywności fizycznej mimo, że nie biegałem oddawałem się codziennie pracy fizycznej na ogrodzie. Pracy było, i nadal jest, bardzo dużo, więc chcąc pogodzić obowiązki rodzinne i służbowe wstawałem tuż przed wschodem słońca, żeby popracować przed pójściem do pracy. Wieczorami również pracowałem dopóki nie zapadał zmrok. Ta robota mimo, że ciężka i brudna sprawiała mi mnóstwo satysfakcji, bo jej efekty po prostu widać. Kolejny posadowiony słupek ogrodzeniowy, kolejny posadzony krzew, kolejna posiana połać trawy, kolejna uprzątnięta przestrzeń. Po niedługim czasie suma takich małych kroków widoczna jest jako większa całość, która robi wrażenie. I przez to właśnie zatraciłem się w tej robocie. Aż do dzisiaj. Dziś ze względu na Zielone Świątki rozwiesiłem w ogrodzie hamak i postanowiłem odpocząć. Topiąc wzrok w błękicie nieba pomyślałem, że po wielu dniach ciężkiej pracy nadszedł Dzień Siódmy, Niedziela, w którym Pan Bóg nakazał odpocząć. Zatem odpoczywałem i przyglądałem się efektom swojej pracy. Czułem się zadowolony ale również bardzo zmęczony. Zasnąłem. Nie pamiętam o czym śniłem w hamaku ale po przebudzeniu się ledwo z niego zszedłem, w zasadzie spadłem. Czułem sztywność we wszystkich stawach, ból w krzyżu i pieczenie na plecach, które spaliłem wczoraj pracując bez koszulki. Jak połamaniec poczłapałem do domu i resztę dnia spędziłem z rodziną. 

28 kwietnia 2016

6 lat w biegu

Dzisiaj minęło sześć lat od dnia w którym rozpocząłem swoją przygodę z bieganiem i z tym blogiem. To szmat czasu i masa wspomnień. Dużo by można pisać i długo opowiadać ... ale chciałem jedynie o tym wspomnieć :)

27 kwietnia 2016

Orlen Warsaw Marathon 2016 - relacja, podsumowanie, wnioski

Czwarta edycja Orlen Warsaw Marathon już za nami. W tym roku po raz kolejny spróbowałem swoich sił na królewskim dystansie przemierzając ulice Warszawy. Ciesze się, że mogłem biec po śladach czołówki polskich maratończyków, którzy walczyli o miejsca na podium Mistrzostw Polski Mężczyzn w Maratonie. Gratulacje należą się Arturowi Kozłowskiemu, który w pięknym stylu z czasem 2:11:54 zwyciężył w klasyfikacji generalnej. Brawa również dla Henryka Szosta, który zajął drugie miejsce z czasem 2:12:40. Heniu jest twarzą tej imprezy,  a dla większości polskich biegaczy niekwestionowanym biegowym bohaterem narodowym.

Zapraszam do lektury relacji z tego wydarzenia widzianego z perspektywy biegacza amatora.

14 kwietnia 2016

Panie biegaczu, ten pies nie gryzie

Od zawsze lubiłem psy, bo wychowywałem się w ich towarzystwie. Są świetnymi towarzyszami w dziecięcych zabawach jak i podczas pierwszych samodzielnych wypraw do lasu, na łąkę czy nad rzekę. Z dzieciństwa również pamiętam, że pies, przyjaciel człowieka, obrońca i stróż potrafi zaatakować tegoż człowieka. Potrafi również nie reagować na polecenia swojego pana w sytuacji, w której atakuje innego człowieka np. broniąc swojego terytorium.

12 kwietnia 2016

Głową i sercem czyli plan na trzynasty maraton

Do startu w tegorocznej edycji ORLEN Warsaw Marathon zostały już niecałe dwa tygodnie. Będzie to mój 13 start na królewskim dystansie. Kiedyś przyszło mi do głowy, żeby z tej okazji zrobić jakiś happening np. pobiec w przebraniu albo w klapkach lub tyłem albo biec najdłużej jak się da na granicy limitu. I wszystkie te pomysły odrzuciłem podczas mojego ostatniego startu w maratonie czyli na jesieni 2015 roku. 33. Wrocław Maraton dał mi pstryczka w nos i tak zmaltretował na trasie, że ponownie nabrałem respektu dla tego dystansu. Nie opublikowałem jeszcze relacji z tamtego startu ponieważ, jest to post pod roboczym tytułem "Jak nie biegać maratonu" ale powoli się do tego przymierzam. Generalnie zeszłej jesieni wysiadła mi głowa, a razem z nią zabrakło mi serca do walki na trasie.

31 marca 2016

Zegarek do biegania

Bieganie nierozerwalnie związane jest z pomiarem czasu i dystansu. Treningi planujemy w oparciu o liczbę przebiegniętych kilometrów lub w oparciu o ilość minut spędzonych w ruchu. Zawody biegowe mają na celu wyłonienie zwycięzcy, który pokona dany dystans w jak najkrótszym czasie. Wreszcie miarą biegowego rozwoju są kolejne życiówki. Nawet biegowi outsiderzy, którzy wychodzą na trening bez gadżetów, po powrocie do domu sprawdzają jak długo oddawali się niczym nie skrępowanej przyjemności biegania po odmierzonej na mapie pętli.

Rodzi się więc pytanie Jaki zegarek do biegania kupić? Odpowiedź nie jest ani prosta ani oczywista. To zależy od tego co dokładnie chcemy mierzyć oraz jaki trening i zawody planujemy. Innego sprzętu będziemy potrzebowali do rekreacyjnego biegania po parku oraz zupełnie innego do poważnego treningu z uwzględnieniem zakresów tętna czy do startu w górskim biegu ultra lub w triatlonie. W tym artykule postaram doradzić jaki sprzęt zastosować do konkretnego treningu przy uwzględnieniu stopnia zaawansowania biegowego, planów startowych i zasobności portfela.

21 marca 2016

Biegiem wokół Ślęży czyli relacja z 9. PANAS Półmaratonu Ślężańskiego

Kiedy kończy się zima, a w powietrzu czuć zapach zbliżającej się wiosny nadchodzi czas na Półmaraton Ślężański. Od kilku lat biorę udział w tej imprezie biegowej organizowanej w małym miasteczku Sobótka na Dolnym Śląsku. Malownicza i wymagająca za razem trasa półmaratonu wiedzie wokół góry ŚlężyTegoroczna edycja była rekordowa pod kilkoma względami. Przygotowano ponad 5 tyś. pakietów startowych z czego odebrano 4616. Takiej frekwencji nie powstydziłby się nie jeden polski maraton. Po drugie kenijska para METTO David Kiprono oraz BARSOSIO Stellah Jepngeti ustanowiła nowe rekordy trasy odpowiednio 1:04:54 oraz 1:12:18. Po trzecie miałem wrażenie, że liczba wolontariuszy, żołnierzy i policjantów również była rekordowa, bo pomimo takiej ilości biegaczy oraz osób im towarzyszących Sobótka nie pękła w szwach. Wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że w mieście mieszkają sami biegacze, wolontariusze i kibice. Panowała wspaniała atmosfera i wszystkim dopisywał dobry humor. Duże znaczenie miała również pogoda, która jak na zamówienie była wprost idealna do biegania takiego dystansu.

Po ubiegłotygodniowej dyszce zrobiłem tylko jeden dłuższy bieg regeneracyjny oraz zaliczyłem basen i kilka jednostek ćwiczeń ogólnych z rozciąganiem. Postanowiłem pobiec połówkę wokół Ślęży na totalnej świeżości. Nie nastawiałem się na bicie rekordów. Za cel postawiłem sobie jak co roku sprawdzenie aktualnej formy po zimie. Kiedy byłem pytany o założenia odpowiadałem, że biorę w ciemno każdy wynik poniżej 1:45:00.

20 marca 2016

Pierwszy Dzień Wiosny

Dziś rozpoczyna się astronomiczna wiosna. Co prawda za oknem we Wrocławiu, zwłaszcza dzisiaj przyjemnie, nie było ale już od kilku dni czuć ją mocno w powietrzu. W czwartek 17 marca była piękna słoneczna pogoda i wtedy właśnie podczas spaceru zrobiłem to zdjęcie. W sobotę również było pięknie i słonecznie ale nieco chłodniej. W Sobótce, do której pojechałem na 9. PANAS Półmaraton Ślężański spotkałem pierwsze w tym roku pszczoły. Jedna z nich mało nie wleciała mi do oka ale nie miałem jej tego za złe. W końcu latająca pszczoła to symbol natury budzącej się z zimowego snu.

Pierwszy dzień astronomicznej wiosny upłynął mi bez biegania. Nie przez pogodę ale dlatego, że inne, ważne sprawy pochłonęły mnie bez reszty. Nie znalazłem też czasu na przygotowanie relacji z wczorajszego startu. Jednak mogę to wszystko nadrobić, bo jutro będzie znowu Pierwszy Dzień Wiosny, ale tej kalendarzowej :)

15 marca 2016

Półmaraton Ślężański - charakterystyka trasy i sprawdzona taktyka

Już za niecałe cztery dni odbędzie się 9. Półmaraton Ślężański, na który do tej pory zapisało się i opłaciło start ponad 5 tyś uczestników. Dobra organizacja, a przede wszystkim ciekawa, dosyć trudna i malownicza trasa działają jak magnes na biegaczy z całej Polski i świata. To nie jest przesadzone stwierdzenie, bo na listach startowych nie brakuje obcokrajowców i nie mam tu na myśli jedynie profesjonalnych biegaczy. Wspominam o nich z tego powodu, że pewien Francuz umieścił w swoim opisie na liście startowej zabawny komentarz: Witam! Jestem francuzem, bardzo lubie biegac, szczegolnie w Polsce z powodu nastroju! :) A nie, nie jem zaba! :P Przezabawny komentarz, obok którego nie sposób przejść obojętnie :)

Moja przygoda z Półmaratonem Ślężańskim rozpoczęła się wraz z przygotowaniami do jego piątej edycji w 2012 roku. Na kilka tygodni przed startem wybrałem się ze znajomym na biegowy rekonesans i wtedy po raz pierwszy przebiegłem wokół Ślęży. Od tamtej pory zrobiłem to wiele razy na treningach i podczas półmaratonów.

13 marca 2016

3. Dziesiątka Wroactiv oczami uczestnika


Trzecia edycja Dziesiatki Wroactiv czyli pierwszej wiosennej imprezy biegowej na wrocławskich Maślicach już za nami. Organizatorzy spisali się na medal a pogoda dopisała. Nowością  w stosunku do poprzednich edycji był Bieg dla Dzieci po esplanadzie wokół Stadionu Miejskiego. 

W sobotni wieczór wybrałem się z córkami po odbiór pakietów startowych do Biura Zawodów zlokalizowanego na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. I tutaj było pierwsze zaskoczenie. Okazało się, że Bieg dla Dzieci i Bieg Główny rządzą się swoimi odrębnymi prawami i mają swoje oddzielne Biura Zawodów. Z punktu widzenia dzieci to bardzo podnosiło rangę ich imprezy. Jakby tego było mało to po odebraniu pakietów maluchów podeszła do nas Pani Danuta Pilarz-Małkiewicz, dyrektorka biegu, i pytaniem "Czy dziewczynki biegną jutro?" ostatecznie przekonała do udziału niezdecydowaną młodszą córkę :)

W skład pakietów startowych oprócz numerów i ulotek reklamowych wchodziły opaski na głowę i nadgarstki dla dzieci oraz czapki i kominy dla dorosłych. Do tego w każdym zestawie wylądowała paczka chrupek z czego zwłaszcza mali biegacze byli bardzo zadowoleni. Wieczorem, moim zwyczajem, wszyscy uszykowaliśmy ciuchy startowe. Numery powędrowały na koszulki dziewczynek.

10 marca 2016

Bieg na fali czyli o Mizuno Wave Rider 18 słów kilka

Ciekawy jestem co jest napisane po japońsku...?
Od dłuższego już czasu nosiłem się z zamiarem zakupu nowych butów treningowych. Z automatu przyjąłem, że skoro od lat trenuję w Asics Cumulus to aktualne 15-tki, które mają już na liczniku ponad 1600 km czas wymienić na model oznaczony numerem 17. Zacząłem więc rozglądać się za ciekawą ofertą w necie. Tak się złożyło, że na stronie jednego ze znanych internetowych sklepów dla biegaczy na czacie zagadał do mnie sprzedawca z propozycją porady na temat zakupu nowej pary butów. No i zaczęła się tradycyjna gadka, którą zawsze słyszę kiedy pytam o Cumulusy - że dlaczego akurat one, może coś innego bardziej dynamicznego? No dobra, ale co? I tu padła propozycja - Mizuno Wave Rider 18. Mizuno?!? Przecież te buty zawsze odstraszały mnie swoim dizajnem a w zasadzie jego brakiem. Generalnie większość butów do biegania wygląda kosmicznie, no bo są do biegania, ale Mizuno nigdy mi nie leżało, a wręcz omijałem tę markę szerokim łukiem. Bez kitu, tak było. 

Jednak argumenty jakie padały podczas wymiany zdań na czacie zaczęły do mnie przemawiać. Po pierwsze Ridery są lżejsze a przy tym nie tracą mocno na amortyzacji w stosunku do Cumulusów. Po drugie mają być bardziej dynamiczne. Po trzecie mają być bardziej elastyczne a przy tym mają dawać większe czucie powierzchni po której się biegnie.

8 marca 2016

A moi towarzysze pobiegli dalej


Kiedy Dzień Kobiet dobiegał końca powoli zaczynałem myśleć o treningu, który miałem jeszcze do zrobienia. Tego dnia męskie ego i męskie potrzeby schodzą na drugi plan, więc i trening odwlekł się do późnego wieczora. Oczywiście wahałem się i kombinowałem jak to rozegrać, bo było już na prawdę późno, za oknem była plucha, a na dodatek wiało co skutecznie zniechęcało do biegania w taką pogodę.

Tak się złożyło, że musiałem wyskoczyć na szybkie wieczorne zakupy i przypadkiem spotkałem starego znajomego. Nie widzieliśmy się dłuższy czas, więc naturalnie zaczął od pytania czy nadal biegam. Bez namysłu odparłem, że owszem, biegam i trenuję ... i w zasadzie zaraz po zakupach wychodzę na trening. W tym momencie klamka zapadła. Żadna siła nie mogła zmusić mnie do odpuszczenia treningu. Tym bardziej, że znajomy dodał, iż jego żona również wkręciła się w bieganie i strasznie jej się to podoba. Planują też wpaść z dzieciakami na trasę 3. Dziesiątki Wroactiv żeby pokibicować. Pięknie, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego motywatora.


Wróciłem do domu, szybko wskoczyłem w ciuchy, buty i wybiegłem. O dziwo biegło mi się bardzo lekko i przyjemnie a pogoda, która zza szyby samochodu była wręcz okropna teraz wydawała się idealna - chłód, lekki wiatr w plecy i padający śnieg, który odkładał się na trawnikach i samochodach. Ruch na oświetlonych ulicach zamierał, miasto zasypiało a ja rozpoczynałem trening w tej bajkowej scenerii.

Kilometry mijały jeden za drugim a do głowy przychodziły mi same optymistyczne myśli. Nóżka podawała a ból łydek, który w tym roku bywał wielokrotne uporczywy w zasadzie nie dokuczał. Po czterech kilometrach szybkiego przebierania nogami doszedłem do niesamowitego wniosku, że w zasadzie to ja nie trenuję dzisiaj sam. Towarzyszy mi śnieg, wiatr i kałuże. Ten pierwszy sprawiał, że zasypiające miasto wyglądało uroczo. Z kolei wiatr smagający plecy pchał mnie do przodu. Kałuże, chociaż liczne i głębokie, dzisiaj rozstępowały się przede mną, a nawet kiedy w nie wbiegałem woda nie wlewała się do butów. W takim towarzystwie trening to czysta przyjemność.

Dopiero po nawrocie na 5 km zrozumiałem, że moi towarzysze jak by zdecydowali, że biegną dalej. Wiatr zaczął mocno wiać w twarz, a śnieg wpadał do oczu. Czapka z daszkiem byłaby idealna na tę pogodę ale niestety została w domu. Zwykła czapka bez daszka na niewiele się zdała. I tylko kałuże nadal nie wchodziły mi w drogę.


Będąc w dobrej dyspozycji postanowiłem powalczyć z wiatrem i śniegiem. Z każdym kilometrem podkręcałem tempo, coraz mocniej zsuwałem czapkę na oczy i mocno pochylałem głowę. Parłem do przodu. Wreszcie po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem przypływ siły biegowej. Nie miałem problemów z płynnym przetaczaniem stopy i mocny odbiciem. Skracałem i wydłużałem krok, żeby próbować pełnego zakresu ruchów. Biegłem coraz szybciej i szybciej. Ostatni półkilometrowy odcinek poleciałem w trupa. I było super.


Po wciśnięciu przycisku STOP na zegarku i złapaniu kilku głębszych oddechów ogarnęła mnie dzika satysfakcja z dobrze wykonanego treningu. To uczucie zmęczenia przy jednoczesnym zadowoleniu jest niesamowite i w zasadzie nie do opisania. Dla niego właśnie warto wyjść z domu nawet w najgorszą pogodę, która z perspektywy biegacza najgorszą być nie musi. 

Teraz kiedy już ogarnąłem się po treningu i siedząc wygodnie na kanapie spoglądam przez okno stwierdzam, że moi dwaj towarzysze, śnieg i wiatr, biegną dalej i chyba w coraz szybszym tempie :)

Kończąc wpis chciałbym złożyć najlepsze życzenia wszystkim Paniom, biegającym i tym, które z bieganiem są na bakier z okazji ich corocznego święta - zdrówka i wszelkiej pomyślności :)

7 marca 2016

Marcowe treningi i zapowiedź pierwszych startów w 2016 roku

Zbieg ze Ślęży - widok na Sobótkę ze stoku Gozdnicy
zwanej w przeszłości Górą Anielską
Minęły dwa miesiące 2016 roku. Oprócz typowego uklepywania asfaltu wreszcie zacząłem wplatać w trening akcenty i elementy siły biegowej. Pracuję nad sprawnością ogólną i rozciąganiem. Walczę z bólem łydek, który towarzyszy mi w pierwszych kilometrach większości treningów. Pomaga odpowiednia rozgrzewka i rozciąganie przed akcentami. Powoli sobie z tym radzę. Najważniejsze jednak jest to, że wreszcie wraca siła. Jest moc! Podbiegi robią swoje. Zarówno weekendowe wyjazdy na Ślężę jak i zabawy biegowe podczas których zmieniam nie tylko tempo ale również robię energiczne podbiegi i zbiegi wykorzystując ukształtowanie terenu po którym biegam czyli robię kros aktywny. Mam nadzieję, że trening przełoży się na efekty i marcowe starty pójdą po mojej myśli. 

Bo wreszcie przyszedł marzec! A wraz z nim nadszedł początek sezonu startowego. Niektórzy mają już za sobą pierwsze dyszki. Po minionym weekendzie dotarły do mnie różne relacje. Najbardziej emocjonalne były te od debiutantów. Miło się słucha kiedy ktoś z wielkim przejęciem opowiada o swoim debiucie, pierwszym medalu na mecie i wyniku, który jaki by nie był jest jego najlepszym na tym dystansie. Cieszą też doniesienia o kolejnych osobach, które postanowiły rozpocząć swoją przygodę z bieganiem. Oby nowa zajawka przerodziła się w pasję :)

Ja czekam na niedzielny bieg w 3. Dziesiątce WROACTIV. Start zaplanowany jest 13 marca na godzinę 12:00 ze Stadionu Miejskiego we Wrocławiu. Dwie godziny wcześniej odbędzie się Bieg dla Dzieci po esplanadzie stadionu czyli na dystansie ok. 1 km. Oczywiście zapisałem swoje latorośle i jeśli tylko pogoda dopisze wezmą udział. No właśnie, jeśli pogoda dopisze a ta niestety o tej porze roku i w czasie tej imprezy bywa kapryśna i nieznośna. Może w tym roku nie będzie wiało i lało. Może trzynastka nie będzie tym razem pechowa?

Tydzień po Dziesiątce wybieram się na 9. Półmaraton Ślężański. W tym roku polecę w towarzystwie licznej grupy znajomych. Będę się musiał mocno napocić, żeby dotrzymać kroku kilku kolegom, którzy w ostatnich miesiącach poczynili olbrzymie postępy. Bardzo się cieszę a jednocześnie spinam poślady, żeby dobrze wypaść. Odrobina rywalizacji nie zaszkodzi a wręcz przeciwnie działa jak naturalny doping i motywuje do ciśnięcia na treningach. Idealnie byłoby się pozbyć jeszcze kilku nadmiarowych kilogramów. Zrzucenie zbędnego balastu przed startem w półmaratonie to cel na najbliższe dwa tygodnie.

1 marca 2016

Wykiwać lenia

Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce... pomyślałem dzisiaj przed wyjściem na trening. Kombinowałem jak mogłem, żeby oszukać samego siebie i znaleźć sobie wymówkę byleby nie iść i jeszcze chwilę poleżeć na kanapie. A to za zimno, a to za późno a to przyszła myśl do głowy, że jak raz odpuszczę to się nic nie stanie. Ale ostatecznie podjąłem decyzję, że nie ma takiej opcji! Wychodzę.

Wymówki działają do pewnego momentu a potem wrzucam autopilota i przestaję myśleć. Po prostu się ubieram i wychodzę na trening. Nawet jeśli przez pierwsze kilka minut jest mi zimno bo na głowę kapie deszcz ze śniegiem a nogi brodzą w kałużach to już po chwili jest OK.

Ciągle nie potrafię zmobilizować się do wczesnej pobudki i treningów porannych. Dlatego dzisiaj po powrocie z pracy kiedy marudziłem, że nie mam już siły na trening rzuciłem w końcu, że muszę wyjść bo trener mi kazał i jeśli tego nie zrobię będzie niezadowolony. 

- Trener!? Tato, ty masz trenera?! Zapytała mocno zdziwiona starsza córka. 
- Tak, mam ... tutaj. Odpowiadając pukałem się w prawą skroń dając jej tym samym do zrozumienia, że sam sobie jestem trenerem.

Być może jeśli miałbym trenera który stałby nade mną i rozliczał mnie z realizacji założonego planu byłbym w stanie bardziej się zmobilizować. Być może nawet poranne wstawanie weszłoby mi w krew. Być może.

Na razie staram się samodzielnie realizować założony plan i wychodzi mi to różnie. Czasami jest zauważalny progres, noga fajnie podaje, tętno maleje, czuję moc. A czasami jest wprost przeciwnie i mam wrażenie, że cofam się w biegowym rozwoju. Nachodzą mnie myśli, że nigdy nie odbuduję formy do poziomu, który pozwoli powalczyć z samym sobą o kolejne rekordy.

Zobaczymy jak pójdzie pierwszy sprawdzian w tym roku, który odbędzie się już za dwa tygodnie czyli 3. Dziesiątka WROACTIV. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się jeszcze choć trochę wyostrzyć formę i wykiwać lenia, który z pewnością będzie odradzał szybkie bieganie.

29 lutego 2016

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych - 3. Bieg Niezłomnych w Sobótce

 3. Bieg Niezłomnych w Sobótce
We wtorek 1 marca 2016 po raz piąty obchodzony będzie Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wzrost zainteresowania dziejami Żołnierzy Wyklętych, zwłaszcza wśród ludzi młodego pokolenia, wynika głównie z faktu, że przez wiele lat były one przemilczane i zakłamane. Tymczasem historia żołnierzy powojennego podziemia ujrzała światło dzienne i doczekała się należytego upamiętnienia również przez środowisko biegaczy. W miniony weekend w wielu miejscowościach odbyły się imprezy biegowe pod wspólnym tytułem "Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych". Jednak na tym nie koniec.

20 sierpnia 2016 roku w Sobótce odbędzie się 3. Bieg Niezłomnych, który został włączony w program objęty Prezydenckim Patronatem Narodowym nad obchodami ku czci Żołnierzy Wyklętych. 10-kilometrowa trasa powiedzie z Rynku w Sobótce po zboczach góry Ślęży leśnymi ścieżkami na Przełęcz pod Wieżycą. Jest wymagająca i ma charakter górski bo suma przewyższeń wynosi 280 metrów. Metę  wyznaczono w miejscu obok Domu Turysty „Pod Wieżycą" koło Kamienia Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego. 

23 lutego 2016

Weekend w słońcu i błocie skąpany

Z roku na rok zimy są coraz bardziej łagodne. Kiedy byłem dzieckiem w lutym zwykle trzymał tęgi mróz, wszędzie było pełno śniegu a z dachów zwisały długie sople lodu. Pamiętam jak za każdym razem kiedy wchodziło się do domu dorośli upominali, żeby szybko zamykać drzwi bo zimno leci. W  tym roku trzeci weekend lutego w niczym nie przypominał tamtych lat. Wprost przeciwnie, pogoda była jak w kwietniu, który zgodnie ze staropolskim przysłowiem przeplata trochę zimy trochę lata.

Sobotni poranek we Wrocławiu był piękny i słoneczny. Luźne 10 km po wałach nad Odrą było jednym z najprzyjemniejszych tegorocznych treningów. Na trasie spotkałem znajomą, która stwierdziła, że mimo iż nie planowała tego dnia treningu wybiegła ze względu na słoneczną pogodę. Nic dziwnego, bo każdy jest coraz bardziej spragniony promieni słonecznych.





Aż trudno było uwierzyć, że w tym samym czasie w centrum kraju mocno posypało śniegiem. Rodzina i znajomi przysyłali zdjęcia zasypanego śniegiem Opoczna. Niestety po południu pogoda we Wrocku również zaczęła się psuć i zaczął padać deszcz. Lało aż do wieczora.

17 lutego 2016

Ciemna strona mocy

Ten wpis nie będzie o Gwiezdnych Wojnach, chociaż na marginesie muszę dodać, że jestem ich wielkim fanem. Wręcz przeciwnie. Chciałbym poruszyć w nim bardzo przyziemny temat. Podczas ostatniej wycieczki biegowej wśród omawianych kwestii była mowa o niepowodzeniach, kontuzjach i chorobach, które były wynikiem wygórowanych ambicji, przetrenowania i braku racjonalnego oraz kompleksowego podejścia do treningu biegowego. W tym wpisie pochylę się nad tym zagadnieniem, bo uważam, że warto oprócz rozsławiania biegania jako najprostszej formy ruchu oraz sposobu na zachowanie zdrowia i szczupłej sylwetki informować również o tym jakie zagrożenia niesie ze sobą niewłaściwe podejście do treningu. Każdy medal ma dwie strony.

Moda

Bieganie jest modne. Bezpowrotnie minęły czasy kiedy widok faceta biegnącego w obcisłych spodenkach czy legginsach wzbudzał drwiny przechodniów. Dzisiaj każda biegaczka i biegacz ubrani w dopasowane ciuchy biegowe odbierani są pozytywnie i postrzegani jako osoby dbające o swoje zdrowie. Generalnie moda na bieganie trwa i wszyscy nią zarażeni rzucają się w wir planów treningowych, zakupów w sklepach biegowych i startów w maratonach. Każdy chce być szczupły, wysportowany i mieć na koncie tytuł maratończyka najszybciej jak to możliwe. Moda popycha nas do nierozważnych działań i szukania dróg na skróty. 

Ambicja

Skoro ten koleś potrafi przebiec maraton to ja nie dam rady?! Przecież był totalnym beztalenciem sportowym w szkolnych latach a teraz publikuje na fejsie fotki z mety kolejnych biegów. Półmaraton, maraton, bieg górski czy setka śnią się biegaczom po nocach. Mi również nie raz i nie dwa marzyło się np. złamanie trójki w maratonie. Najczęściej kiedy siedziałem w wygodnym fotelu i analizowałem plany treningowe. Zupełnie inaczej zacząłem o tym myśleć kiedy wbiegałem na metę maratonu na Stadionie Narodowym w Warszawie z czasem nieco poniżej 3:20. Świadomość wysiłku jaki trzeba byłoby włożyć w bieg na tym samym dystansie ze średnim tempem poniżej 4:15 min/km skutecznie wystudziła  moje amatorskie ambicje na jakiś czas. Jeszcze bardziej dosadnym przykładem przerostu ambicji są obrazki z trasy maratonu po 30 km. Niestety sam też uczestniczyłem w 10-kilometrowym pochodzie zombie w końcówce maratonu. Nękany potężnymi skurczami marzyłem o tym, żeby jakoś dotrzeć do kolejnego punktu medycznego, na którym zamrożą mi mięśnie dwugłowe obu ud. Brak odpowiedniej korekty docelowego czasu na starcie maratonu zawsze kończy się tak samo czyli porażką.

15 lutego 2016

Pierwszy w 2016 roku trening na Ślęży


Na Ślężę wybierałem się od pierwszego dnia tego roku ale ostatecznie na wyjazd przyszło mi poczekać aż do Walentynek. Może to i dobrze, bo pałam do tej góry ogromnym uczuciem. Uwielbiam ją o każdej porze roku przy czym każdy trening, start czy wycieczka po niej jest inna. Tutaj nigdy nie ma nudy.

W piątek wieczorem dostałem SMSa od Michała "Niedziela 2h po Ślęży?". Dwa razy pytać nie musiał. Pozostało jedynie ustalić godzinę startu, bo dojeżdżamy z różnych stron Wrocławia. Stanęło na 9:00. U cieszyłem się jak dziecko. Odkurzyłem plecak biegowy, przepłukałem bukłak na wodę oraz naszykowałem buty i ciuchy, żeby w niedzielny poranek nie robić zbyt dużego zamieszania.

Budzik zadzwonił o 7:00. Pogoda za oknem nie nastrajała zbyt optymistycznie bo lekko padało. Toaleta, śniadanie i pakowanie rzeczy do auta zajęły mi kilkadziesiąt minut. Kiedy zagryzałem bułkę z masłem, żółtym serem i dżemem poczułem się przez chwilę jak bym szykował się do startu a nie na trening. Miłe uczucie.

Chwilę po 8:30 wskoczyłem do auta i popędziłem w kierunku Sobótki. Odległość jaką mam do pokonania to niewiele ponad 30 km więc droga mijała szybko. Po zjechaniu z autostrady góra zaczęła wynurzać się z mgieł i nisko zawieszonych deszczowych chmur. Nie mogłem nacieszyć się tym widokiem. Pstrykałem fotki telefonem umieszczonym w uchwycie na przedniej szybie. Zrobiłem ich kilkadziesiąt :)

 

Równo o 9:00 zajechałem na parking pod hotelem Sobotel, gdzie czekał na mnie Michał. Zarzuciłem plecak, rękawiczki i dosłownie po chwili wcisnęliśmy przyciski START na swoich zegarkach.

12 lutego 2016

Biegać rano czy wieczorem?

To nie jest kolejny artykuł przekonujący do biegania rano lub wieczorem jakich można znaleźć setki na stronach internetowych i w branżowych czasopismach. To nie jest artykuł traktujący stricte o korzyściach płynących z porannego treningu czy o negatywnych skutkach wieczornego biegania po ulicach wielkich miast pełnych smogu i spalin. To nie jest również poradnik dla osób szukających odpowiedzi na pytanie co będzie dla mnie lepsze, bieganie rano czy wieczorem? To jest po prostu krótka refleksja nad samym sobą i rozprawa z własnym niechcemisie

Wiele lat biegania za mną. Wiele prób podjęcia regularnego porannego treningu również. Niestety praktycznie wszystkie były nieudane. Dlaczego? Właśnie przez moje niechcemisie.

Nie chce mi się wstać rano bo jestem nocnym markiem. Nie chce mi się wstać rano bo wyjście z ciepłego wyrka na ziąb wzbudza we mnie odruch automatycznego powrotu pod kołdrę. Nie chce mi się wstać rano bo wizja obudzenia swoją krzątaniną reszty domowników natychmiast demotywuje. Nie chce mi się wstać rano bo nie lubię gwałtownie wychodzić ze swojej strefy komfortu. Nie chce mi się wstać rano ... bo zwyczajnie tak jest mi wygodnie. I na tym koniec wyliczanki pt. niechcemisie.

4 lutego 2016

Ile kalorii ma pączek?

W Tłusty Czwartek prawie wszyscy objadając się słodkościami  mówią o pączkach. W tych dyskusjach często przewija się pytanie - Ile kalorii ma pączek? Okazuje się, że od 250 nawet do 400 kcal. Sporo jak na jedną niewielką przekąskę. Kolejne pytanie jakie można usłyszeć w towarzystwie osób pochłaniających kolejne pączki to - Jak można spalić kalorie po Tłustym Czwartku?


Padające odpowiedzi są zabawne. Żeby spalić kalorie z jednego pączka należy:

2 lutego 2016

Sen na głodzie

To było wczesnym latem. Dzień był ciepły i słoneczny a w powietrzu unosił się zapach kwitnących kwiatów. Zajmowałem się porządkowaniem ogrodu rodziców kiedy olśniło mnie, że dosłownie za kilku minut startuje lokalny maraton. Porzuciłem dotychczasowe zajęcie i zakładając dosłownie w biegu strój startowy pognałem w kierunku biura zawodów. Kiedy dotarłem na miejsce okazało się, że tłum biegaczy już ruszył. Nerwowo szukałem stolika przy którym wydawano numery startowe. Kiedy go wreszcie wypatrzyłem drżącymi rękoma przypinałem go do koszulki gnając na linię startu. Jednocześnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie paska do pomiaru tętna. Mało tego, nie miałem też zegarka! Jak teraz mam biec? Jak rozplanować siły? Czy dam radę ukończyć ten maraton startując w takim stresie? Te myśli kłębiły mi się w głowie. Pognałem co sił zieloną aleją za grupą maratończyków, która była już ledwo widoczna. Kiedy wybiegłem z alei kręta trasa wiła się wśród łąk i lasów. Przez dłuższą chwilę biegłem sam ale w końcu doszedłem grupę biegaczy. Zacząłem przedzierać się przez nią chcąc przedostać się na czoło stawki. Udało mi się chociaż okupiłem to bardzo dużym wysiłkiem. Kiedy wreszcie biegłem w czołówce i miałem przed sobą tylko dwóch zawodników nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Serce waliło jak młot, krew pulsowała w skroniach a w płucach zaczęło brakować powietrza. Tłum ustawiony wzdłuż trasy krzyczał głośno dopingując do dalszej walki. Nogi robiły się jak z waty, kolejni biegacze zaczęli przebiegać obok mnie. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam już siły. W ustach mi zaschło a słońce paliło niemiłosiernie. 

28 stycznia 2016

BNP czyli zacznij wolno i ostro fniszuj!

BNP to mój ulubiony rodzaj treningu. Skrót oznacza bieg z narastającą prędkością. Od początku mojej przygody z bieganiem większość jednostek treningowych, które wykonywałem w oparciu o samopoczucie w efekcie okazywały się klasycznym BNP. 

O co w tym chodzi? Generalna zasada jest taka, że zaczynamy wolno. W zasadzie od truchtu. W mroźne dni często rezygnuję z pełnej rozgrzewki na rzecz marszu przechodzącego w trucht. Zwykle zakładam, że pierwszą połowę zaplanowanego dystansu będę biegł z zaciągniętym hamulcem w strefie totalnego komfortu. W dni kiedy noga sama podaje muszę naprawdę zerkać na zegarek i zwalniać, żeby zbyt szybko nie wejść na wysokie obroty. Moim zdaniem istotą tego treningu jest właściwe rozłożenie sił. Jeżeli podkręcę tempo zbyt szybko to albo nie uda mi się właściwie zrealizować treningu i będę musiał skończyć go wcześniej albo będę musiał umierać w końcówce zaplanowanego dystansu. 

No i wreszcie pobiegłem pierwsze BNP w tym roku. Była moc, nóżka podawała, pogoda sprzyjała no i najważniejsze - miałem ogromną chęć na ten trening. Po porannym rozruchu cały dzień chodziło mi to po głowie. W pracy przeplatałem nogami pod biurkiem myśląc o tym, że natychmiast po powrocie wskoczę w buty i będzie ogień! I był.

26 stycznia 2016

Wiosenne refleksje w środku zimy

Do połowy astronomicznej zimy został jeszcze tydzień a za oknami wiosna. We Wrocławiu temperatura powietrza wzrosła powyżej 5 st C. Po śniegu zostały tylko wspomnienia a na rzece i zbiornikach wodnych na warstwie pękającego lodu zalega woda co pewnie nie cieszy tych, którzy lubią morsowanie lub szykują się do startu w 40. Biegu Piastów. W powietrzu unosi się specyficzny zapach rozmrażającej się gleby. Wiosenny nastrój potęguje śpiew ptaków. Biegnąc dziś rano wsłuchiwałem się w ptasie arie. Nie jestem ornitologiem i nie potrafię rozróżniać ich po śpiewie ale jestem przekonany, że słyszałem kilka gatunków. Po niebie sunęły klucze dużych ptaków, czapli lub łabędzi. Zastanowiło mnie czy one odlatują czy też właśnie przylatują do naszego kraju? W każdym razie w głowie dudniła myśl, że wiosna tuż tuż.

22 stycznia 2016

Coś tu śmierdzi!

Wracam z treningu i słyszę "A fuj, ale od Ciebie jedzie!". Fakt, bieganie zwłaszcza w zimie, kiedy mamy na sobie kilka warstw syntetycznych ciuchów nierozerwalnie związane jest z nieprzyjemnym zapachem po treningu. Syntetyczne tkaniny mokre od potu i przepełnione solami mineralnymi, które tracimy w biegu są rajem dla bakterii. To one wytwarzają ten smród. Tak, nie ma co się szczypać z określeniami. Smród jak cholera.

Pamiętam jak po którymś Półmaratonie Ślężańskim zostałem ze znajomymi na losowaniu nagród. Było bardzo zimno na dworze, więc wszyscy stłoczyli się w sali sportowej. Znajomi z którymi byłem do dzisiaj wypominają mi, że waliło od wszystkich ale ode mnie najbardziej! A przecież dbam o higienę i piorę ciuchy biegowe po każdym treningu. Skąd więc ten smrodek?

21 stycznia 2016

Wspomnienia w biegu - Dzień Babci

 Jak dobrze wyglądasz mój wnusiu. Kiedyś to taki chudy byłeś, zabiedzony a teraz wreszcie wyglądasz poważnie. 

Tak zwykły mawiać moje kochane Babcie kiedy w trakcie studiów wracałem na święta w rodzinne strony. Dla nich moja rosnąca masa i coraz bardziej odstający brzuch były synonimem dostatniego życia. Kiedyś tak było. Człowiek, który miał taką posturę zwykle był bogaty. Mógł jeść i pić do syta bo było go na to stać. Nie musiał pracować fizycznie bo inni, którym płacił, robili to za niego. Więc jadł, pił, leżał i tył. Stąd też pochlebne opinie moich kochanych Babć o mojej sylwetce w czasach kiedy ważyłem ponad 90 kg. 

Czasy się zmieniły. Kiedy wreszcie wziąłem się za siebie i w kilka miesięcy zgubiłem ponad 25 kg nadwagi moje kochane Babcie mało z krzeseł nie pospadały kiedy mnie zobaczyły. 

Wielkie nieba! Co się stało?! Chory jesteś czy co? Powiedz czy to coś poważnego? Czy to jest uleczalne?

Moje tłumaczenie, że wreszcie czuje się zdrowo nie przekonywało ich. Mówiły, że wyglądam na zagłodzonego i chorego. Jak mówiłem, że jest wprost przeciwnie nie dawały wiary. Nie były w stanie uwierzyć w to, że można na co dzień zrezygnować ze specjałów kuchni polskiej i żywić się "zieleniną". Nie dawał wiary, że jedząc małe porcje można mieć siłę i energię do pokonywania ponad 40 km biegiem. Uważały wręcz, że tym bieganiem popsuję swoje zdrowie już do reszty. 

20 stycznia 2016

Czas na zrzucenie zimowych opon!

 Jak zrzucić zimową oponę?
Choć aura na dworze nie nastraja do myślenia o zmianie opon na letnie warto już dziś rozważyć takie przedsięwzięcie. Dlaczego? Zimówki przeszkadzają w schylaniu się i dopinaniu paska na ulubioną dziurkę. Zimówki nie mieszczą się pod dopasowanymi koszulami. Z zimówkami wreszcie ciężko się trenuje. I nie mam tu na myśli opon samochodowych. Rzecz jest o brzuchach, które podczas roztrenowania a zwłaszcza w okresie świąteczno-noworocznym zaczynają rosnąć i przeszkadzać. A to nie dopina się kurtka biegowa. A to koszulka techniczna, która jeszcze latem była luźna dziwnie się opina na ciele. Wreszcie w bieliźnie termoaktywnej brzuszysko prezentuje się nader obficie.

Nie ma innego wyjścia jak powalczyć z zimową oponą.

Niestety nie da się jej pozbyć od ręki. Drastyczna dieta czy nawet głodówka również szybko nie pomoże. Trzeba tyrać. Nie ma innej opcji. 

18 stycznia 2016

Sznurówki. Jak je zabezpieczyć przed rozwiązywaniem się w trakcie biegu?

Wracając z treningu spotkałem na ulicy biegacza, który zawiązywał buta i przyszedł mi do głowy pomysł na dzisiejszy wpis.

 Sznurówki. Jak je zabezpieczyć przed rozwiązywaniem się w trakcie biegu?
Przed wyjściem na trening zakładasz biegowe ciuchy, zabierasz niezbędne gadżety i sznurujesz buty. Potem lecisz na trening w trakcie którego rozwiązane sznurowadło potrafi mocno zdenerwować. Na zawodach w wyniku takiej sytuacji można stracić cenne sekundy, pogrzebać życiówkę a nawet spowodować kolizję z innymi biegaczami. 

Wiele razy podczas startów np. w masowych biegach ulicznych byłem świadkiem sytuacji, kiedy biegacz, któremu rozwiązał się but na trasie gwałtownie zatrzymywał się i kucał w tłumie biegnących osób. Nie raz kończyło się to wywrotką lub poturbowaniem przez osoby biegnące z tyłu. Jeżeli but się rozwiąże to trzeba bezwzględnie zejść z trasy, żeby ponownie go zasznurować nie stwarzając zagrożenia dla innych zawodników. 

14 stycznia 2016

Jak biegać zimą?


Czym to się różni od biegania w lecie?


Bieganie w zimie
Bieganie zimą mocno różni się od biegania w ciepłych porach roku. Nie chodzi tutaj tylko o temperaturę powietrza ale o wile innych czynników, które determinują sposób biegania zimą. Krótki dzień zmusza nas do biegania w ciemności. Z kolei mgła, deszcz i śnieg ograniczają mocno widoczność przez co wzrasta ryzyko potrącenia przez pojazdy mechaniczne biegaczy, którzy trenują w terenach zurbanizowanych. Problemem jest również wiatr, który może wyrządzić nam wiele szkody, jeżeli zlekceważymy go w sposobie dobierania stroju przed treningiem. Kolejnym czynnikiem ryzyka wystąpienia urazu lub kontuzji jest śliska nawierzchnia ścieżek, dróg i chodników. Jak sobie z tym radzić?

12 stycznia 2016

Równa dyszka

 Równa dyszka
No i pękła pierwsza dyszka w tym roku. Pogoda była nienajlepsza, bo deszcz przy temperaturze 2 st C to nic przyjemnego. Jednak jak mówi norweskie przysłowie Nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania. Idąc tym tropem wrzuciłem na plecy bieliznę termoaktywną i kurtkę z windstopperem. Na głowę wcisnąłem czapkę na uszy a w nie wcisnąłem słuchawki. Do tego długie getry z windstopperem z przodu i rękawiczki. W tej konfiguracji nie ma obaw o przewianie czy wychłodzenie. Przed wyjściem wyrzuciłem na balkon Garmina, żeby złapał sygnał GPS. Nie ma nic gorszego jak czekanie na sygnał z satelity przed klatką zanim człowiek zacznie biec. Ciemno, zimno, z nieba kapie a zegarek nie może złapać fixa. Brrr. Mało przyjemna opcja. A przecież bez aktywnego połączenia GPS nie można rozpocząć treningu ... no bo jak będzie wyglądać w zestawieniach na Garmin Connect nierówna dyszka?


11 stycznia 2016

Plany i cele biegowe w sezonie 2016

Pierwsze dni nowego roku za nami. Najwyższy to czas na przygotowanie listy startów na ten sezon biegowy. Będzie tego trochę a sprawdzony w poprzednich latach harmonogram przewiduje stopniowe wkręcanie się w coraz dłuższy kilometraż włącznie z ultra w połowie roku i łagodne schodzenie z niego tak, żeby jesienny maraton pocisnąć w co najmniej dobrym stylu. Odczuwam silny głód przedstartowej adrenaliny i między innymi to uczucie mocno motywuje mnie do treningu.

W tegorocznym planie umieściłem imprezy biegowe, które lubię i polecam na dystansie od 10 km do ultramaratonu zlokalizowane głównie na Dolnym Śląsku choć nie tylko. Oto moje zestawienie.



7 stycznia 2016

Noworoczne postanowienia

Nowy Rok to czas ustalania sobie nowych celów które chcemy zrealizować w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Wierzymy w magiczną moc noworocznych postanowień. Wiele osób postanawia rzucić palenie papierosów dlatego w telewizji w okresie świąteczno-noworocznym jest mnóstwo reklam środków wspomagających rzucenie tego nałogu. Inni chcieliby schudnąć i planują podjąć kolejną próbę zrzucenia nadmiarowych kilogramów poprzez stosowanie jakiejś drakońskiej diety lub chemicznych wspomagaczy. Są też tacy, którzy postanawiają zredukować ilość stresu albo znaleźć czas dla siebie. Wreszcie wiele osób postanawia zacząć uprawiać jakiś sport. Bieganie, siłownia lub basen to najczęstsze opcje wybierane o tej porze roku. O tym jak zacząć biegać i jak schudnąć dzięki bieganiu, rozstać się z nałogami i wreszcie znaleźć czas dla siebie napisałem tutajZapraszam do lektury :)

4 stycznia 2016

Biegowe podsumowanie 2015 roku!

Biegowe podsumowanie 2015 roku!
No i skończył się kolejny całkiem udany i najcieplejszy w historii pomiarów meteorologicznych rok. Robiąc ostatni tegoroczny trening wspominałem najważniejsze wydarzenia z poprzednich dwunastu miesięcy.

W styczniu wróciłem na biegowe ścieżki po prawie rocznym bezruchu. Po kilku tygodniach miałem już ułożony plan startów na cały rok. Udało mi się go wykonać prawie w 100%, ponieważ zaplanowaną dychę pobiegłem wcześniej, na rozpoczęcie sezonu podczas 2. Dziesiątki WROActiv a nie na Biegu dla Maćka. Z kolei planowany górski ultramaraton zaliczyłem podczas XII Biegu Rzeźnika tym samym nie pojechałem do Krynicy na Bieg 7 Dolin.

W lutym kręcenie płaskich kilometrów przeplatałem treningami na Ślęży i biegówkami w Jakuszycach. 14 lutego nie biegałem. Spędzałem czas z rodziną. Tego dnia podczas treningu na Babiej Górze zginął Lucek, robiąc to co kochał.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...