28 kwietnia 2015

ORLEN Warsaw Marathon 2015 oczami uczestnika

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o pomyśle zorganizowania drugiego maratonu w Warszawie lekko się zdziwiłem. Internet huczał od dyskusji na ten temat a pomysł miał tylu samo zwolenników ilu przeciwników. Jednak mimo to ORLEN Warsaw Marathon wystartował w 2013 roku. Pierwsza edycja zupełnie mnie nie interesowała z uwagi na start w Dębnie w ramach starań o zdobycie Korony Maratonów Polskich. W 2014 roku z kolei zmagałem się z kontuzją i odpuściłem wiosenny maraton. Jesienią przy okazji rozmów z maratończykami podczas 32. Maratonu Wrocławskiego nasłuchałem się wielu pochwał pod kątem nowego wiosennego maratonu w Warszawie i postanowiłem wystartować w trzeciej. Wpisałem się na listę startową i rozpocząłem przygotowania. Powrót do regularnego treningu po długiej przerwie nie był łatwy. Świadomy braku formy postanowiłem nie atakować życiówki a wręcz przeciwnie - pobiec najwolniejszy maraton prowadząc kolegę na złamanie czwórki.

5 lat w biegu

Dokładnie 5 lat minęło od czasu pierwszego treningu biegowego i pierwszego wpisu na blogu, w którym zapisałem:
Mam za sobą pierwszy trening biegowy - 3x7min marszu na przemian z 3x7min truchtu. Było super pomimo lekkiego ataku kolki. To ledwie przedsmak ale już mi się podoba. Miałem uśmiech na ustach kiedy po pierwszych minutach marszu rozpocząłem trucht...
Z sentymentem wspominam wszystkie miłe chwile związane z bieganiem z tego okresu - pierwsze buty, pierwsze koszulki, pierwszą czapeczkę, pierwsze starty, pierwsze medale, pierwsze pudło i puchar, pierwszy zegarek biegowy, pierwsze kontuzje i porażki, pierwszą maratońską ścianę i pierwszą długą przerwę w regularnym treningu. Szmat czasu i jeszcze więcej wydarzeń.

Wielu ludzi przewinęło się przez to moje bieganie. Wielu mnie inspirowało, dla wielu być może inspiracją sam byłem. Wielu wróżyło mi porażkę i śmiało się z moich poczynań. Dzisiaj również biegają i śmieją się z tego, że się ze mnie śmiali :) Śmieszne to ale śmiech to zdrowie :)

Wybrałem losowo   zdjęcia z tych pięciu lat. Przyjemnie się je ogląda a jeszcze przyjemniej wraca się myślami do chwil, które zostały  na nich uwiecznione.

Nie chcę się nad tym specjalnie rozwodzić ale chciałem wspomnieć o tej okrągłej rocznicy. 

Życzę każdemu, kto rozpoczyna przygodę z bieganiem aby trwała jak najdłużej!

23 kwietnia 2015

Do maratonu zostało już ...

tylko nieco ponad 2 dni. W niedzielę wystartuje kolejna edycja OWM. To będzie mój 11 start w maratonie a pierwszy w roli zająca dla kolegi, który chce złamać czwórkę. Nie ma więc stresu i analizy poprzednich startów. Nie ma napinki związanej z rozmyślaniem o życiówce. Szykuję się do najwolniejszego maratonu, na którym mam zamiar po prostu dobrze się bawić. Oczywiście uprawiam przedstartowy carbo-loading i chociaż nie mam 100% pewności czy to działa to nie żałuję sobie i opycham się makaronem i innymi cudami :) Zasada jest prosta - przed maratonem trzeba wypocząć, najeść się i wyspać. No to dobranoc :)

17 kwietnia 2015

Taktyka na MARATON czyli zbiór praktycznych porad dla debiutantów


Ruszył cykl dużych wiosennych maratonów. Pierwszy w Dębnie, po nim Cracovia i Łódź a następnie ORLEN Warsaw Marathon. Miesiące przygotowań za nami. Na treningach wylaliśmy litry potu. Jeżeli na ostatniej prostej nie dopadła nas kontuzja to jedyne co wypada robić w ostatnich dniach to odpoczywając skrupulatnie zaplanować logistykę startu i mety oraz taktykę biegu. O logistyce pisałem w tym poście. Wiele rad odnośnie połówki - po niewielkiej modyfikacji - ma zastosowanie również dla maratonu. Natomiast taktyka rozegrania tego biegu ma kluczowe znaczenie i nijak się ma do taktyki na połówkę.

13 kwietnia 2015

Długie wybieganie przed ORLEN Warsaw Marathon

Za dwa tygodnie maraton, więc to był ostatni weekend na długie wybieganie, do którego tak na prawdę przymierzałem się już od dawna. Start godz. 20:00 w niedzielny wieczór. Pogoda idealna, czyli 11 stC bez wiatru i opadów. Założyłem na nogi dawno nieużywane już skarpety kompresyjne a do nerki wsunąłem 0,5 l izotonika przygotowanego z proszku. Ruszyłem. W powietrzu czuć było wiosnę z charakterystycznym intensywnym zapachem kwitnących krzewów forsycji i mirabelek. Nie miałem ochoty rezygnować z tych zapachów, więc mimo późnej pory skierowałem swe kroki ku wałom przeciwpowodziowym nad Odrą. Z oddali było słychać rechotanie żab na rozlewisku, które mijam biegnąc nad rzekę. Zauważyłem, że kiedy byłem coraz bliżej żabi chór liczył coraz mniej głosów, a kiedy przebiegałem obok rozlewiska miałem wrażenie, że już tylko dwie żaby wykazały się odwagą i śpiewały na zmianę. Oddalając się słyszałem, że rechot znowu przybrał na sile. Pomyślałem, że dzięki mojej wizycie większość w stadzie miała czas na przepłukanie gardła :)

10 kwietnia 2015

Dzieci źródłem motywacji w bieganiu

Kolejna rozmowa przy śniadaniu:

Ja: Pamiętacie, że za 2 tygodnie maraton?
Córki: Taaak, pamiętamy, już o tym mówiłeś 100 razy ...
Ja: No to co, jedziemy razem?
Córki: Ale ... musimy?
Ja: A to nie chcecie?
Córki: Chcemy ... ale wiesz ... trzeba długo czekać na Ciebie na mecie ...

Można motywować się na wiele sposobów ale dawanie z siebie wszystkiego, zarzynanie się na maxa po to żeby zobaczyć dziecięcy uśmiech na mecie nie da się porównać z niczym innym. Życiówka, medal czy gratulacje są super ale i tak najważniejsze są szczere słowa własnego dziecka - No, wreszcie dobiegłeś! :)

Kiedy zostajesz rodzicem Twój świat nagle zostaje wywrócony do góry nogami. Początkowo nie zdajesz sobie z tego sprawy. To przychodzi stopniowo. Po kilku tygodniach dostrzegasz przemianę. Masz inne potrzeby, martwisz się o nie a nie o siebie. W zasadzie martwisz się w końcu o kogoś bo o siebie nie miałeś czasu się martwić, w ogóle o tym nie myślałeś. Twoje potrzeby schodzą na drugi plan. Wszystko podporządkowujesz dziecku. Mija czas a ono dorasta. Ma swoje zdanie w wielu kwestiach. Zaczynają się dyskusje i sprzeczki. Dziecko, podobnie jak Ty, lubi postawić na swoim. Wreszcie przychodzi dzień próby. Dla Ciebie oczywiście. Nie możesz się spóźnić na przedstawienie w przedszkolu czy rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego. Dziecko na Ciebie liczy, pokłada w Tobie nadzieje. Widzi w Tobie wzór do naśladowania, więc nie możesz zawalić terminu, nie możesz nie dotrzymać obietnicy, nie możesz zapomnieć o umowie. Nie możesz sobie pozwolić na kompromitację w jego oczach. Dziecko jest MEGA motywatorem!

Mam dwójkę, więc motywuję się podwójnie :)


Podczas XI Poznań Maratonu czyli mojego drugiego startu na królewskim dystansie spotkałem biegacza, który po 30 km uderzył w ścianę tak mocno, że słaniał się na nogach. Nie mogłem być obojętny i próbowałem go wesprzeć. Udało się. Kiedy zaczął truchtać krzyknął, że dziękuje mi za wsparcie, bo myślał o tym, żeby zejść z trasy a na mecie czeka jego syn, któremu obiecał medal :)

3 kwietnia 2015

Biegowe podsumowanie miesiąca - marzec 2015

Z miesiąca na miesiąc forma rośnie a kilometraż spada. Jak to możliwe? Odpowiedź tkwi w mojej ulubionej jednostce treningowej czyli regeneracji. Im więcej odpoczywam tym lepiej biegam :) Ale do rzeczy. 
Marzec to dziwny miesiąc. Pogoda zmienna, w końcu przysłowie mówi, że w marcu jak w garncu, a jak aura nie sprzyja to i zdrowie szwankuje. Pierwszy tydzień przesiedziałem w domu łykając antybiotyk z powodu zapalenia ucha środkowego. Bieganie zacząłem dopiero 10 marca w Dniu Mężczyzn szybkim biegiem na Ślężę. Pogoda dopisała. Było słonecznie i ciepło. Jednak już kilka dni później w niedzielę 15 marca nie było już tak przyjemnie na dworze. Wiało i było chłodno. Jednak mimo wiatru wynik 42:03 w 2. Dziesiątce WROACTIV był na miarę oczekiwań i obrazował powrót formy. Dzięki temu z optymizmem podszedłem do 8. Półmaratonu Ślężańskiego, który odbył się 21 marca czyli w Pierwszy Dzień Wiosny. Tego dnia pogoda była piękna. Świeciło słońce, temperatura oscylowała w ok. 15 kresek, ptaki śpiewały i wokół czuć było wiosnę. Pobiegłem na luzie a jedyna myśl jaka kołatała mi w głowie w drugiej połowie dystansu to "nie zwalniaj". Biegłem spokojnie i wbiegłem na metę z czasem 1:36:54. Jak się później okazało poprawiłem życiówkę na tej trasie o 5 sek :) W kolejnym tygodniu odpoczywałem. Ograniczyłem się do dwóch lekkich treningów biegowych, ćwiczeń w domu i jednego mocnego treningi z podbiegami. Niestety w międzyczasie mój Garmin 310XT oszalał i musiał pojechać do serwisu. W tej sytuacji musiałem się przeprosić z Endomondo i Sportstrackerem. Ostatni tydzień marca to totalna pogodowa katastrofa. Wiało, lało i sypało śniegiem. Mam już doświadczenie w bieganiu w wichurze, więc dałem sobie spokój z uklepywaniem asfaltu wśród latających toreb foliowych, papierów, gałęzi i znaków drogowych. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na Stadionie Miejskim otworzyli nową siłownię, więc nie zważając na pogodę biegałem na bieżni. Do tamtego dnia nie lubiłem takiego treningu i unikałem jak ognia. Jednak nowe miejsce, nowy sprzęt i atmosfera odczarowały mi bieżnię. Myślę, że będę tam częściej zaglądał jeśli aura nie będzie sprzyjająca. Dodatkowo mam fajne miejsce do ćwiczeń i nie będę już musiał się rozkładać na karimacie w pokoju przed TV :)

Miesiąc zamykam 93 km na liczniku pokonanymi w ciągu 11 jednostek. Zaliczyłem dwa starty, na dychę i połówkę, a uzyskane wyniki w pełni mnie satysfakcjonują. Waga powoli spada ale na razie nie ma się czym chwalić :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...